5+
Znajdziecie tu książki dla 5 latka oraz 6 latka. Ich recenzje tworzę razem z moimi synami. Zapraszam na Czytelnicze Podwórko!
-
Alfred Wiewiór i tajemnicza walizka – recenzja
Uwielbiamy twórczość Agnieszki Stelmaszyk. Jej powieści z cyklu Kroniki Archeo oraz przygody rodziny Mazurskich są w naszym domu prawdziwymi hitami. Kryminały pani Agnieszki zawsze wciągają! Autorka świetnie plącze wątki, nie podaje rozwiązania na tacy i zawsze serwuje swoim czytelnikom niebanalne zakończenia. Z tego też powodu z dużą ekscytacją przyjęliśmy wieść o kolejnej kryminalnej serii, tym razem skierowanej do nieco młodszych czytelników. Czy cykl „Prywatny detektyw” sprostał naszym oczekiwaniom? Zajrzyjcie do recenzji, w której pokazujemy pierwszy tom z tej serii i przekonajcie się sami! Oto „Alfred Wiewiór i tajemnicza walizka”!
-
Albert mówi NIE – recenzja
Bycie asertywnym nie jest łatwe. My, dorośli, często musimy się tego uczyć. Jest jednak taki okres w życiu człowieka, gdy mówienie „nie” nie wymaga ani treningów, ani pracy nad sobą. I nie ważne jest wtedy, na co się nie zgadzamy i co nami motywuje. Potrzeba powiedzenia „Nie!” jest po prostu silniejsza. Ciekawe tylko jak to jest, że potem, będąc dorosłymi, brakuje nam tej lekkości w manifestowaniu swoich poglądów, a i stanowczość naszych dzieci nierzadko nas wyprowadza z równowagi. Może Albert nam to wytłumaczy? Zerknijcie razem z nami do książki „Albert mówi nie” i sprawdźcie, o co z tą całą asertywnością chodzi! Zapraszamy do naszej recenzji.
-
Stwór – recenzja siostrzanej serii cyklu „Magiczne Drzewo”
Do tej pory nie mieliśmy okazji sięgnąć po serię „Magiczne Drzewo”, mimo że czytaliśmy o niej wiele dobrego. Wydawało mi się, że dla Kuby jest jeszcze za wcześnie na takie książki. W końcu każda opowieść to około 300 stron tekstu. Gdy jednak swoją premierę miał „Stwór” z powstającego równolegle cyklu „Bohaterowie Magicznego Drzewa”, ciekawość wzięła górę. Książkę pochłonęliśmy jednym tchem i zdecydowanie sięgniemy po pozostałe powieści Andrzeja Maleszki. Pozwólcie, że zaczniemy jednak od początku. Zapraszamy do naszej recenzji!
-
Tato, popłyńmy na wyspę! Tato, zbudujmy domek! – recenzja patrona
Czy zdarza Wam się czasem wrócić po pracy do domu i pragnąć jedynie chwili ciszy i spokoju, gdy tymczasem Wasze dzieci mają zupełnie inne plany co do Waszej osoby? Ja miewam takie dni. Tata Różyczko też, jest bowiem bardzo zapracowanym rodzicem. A jednak gdy zasiada w fotelu, jego bardzo kreatywne pociechy mają już tysiące pomysłów na to, jak spędzić z tatą czas. Jesteście ciekawi, jak wygląda dzień w domu Różyczków? Koniecznie zerknijcie więc do naszej recenzji, gdzie pokazujemy dwie książki, które po ponad 10 latach wracają na księgarniane półki dzięki wznowieniu nakładem Wydawnictwa Bona. Z radością patronujemy temu wznowieniu i przedstawiamy – oto „Tato, popłyńmy na wyspę!” oraz „Tato, zbudujmy…
-
Mój pierwszy elementarz polsko-ukraiński
Od wybuchu wojny w Ukrainie do szkoły naszego syna dołączyło ponad pięćdziesięcioro nowych uczniów. Większość z nich nie zna języka polskiego. Dzieci mają jednak tę niebywałą zdolność pokonywania barier językowych w bardzo naturalny sposób. Mamy inny alfabet, wiele słów po polsku i po ukraińsku brzmi zupełnie inaczej, jednak dzieci, sięgając po gesty i obserwując swoją mowę ciała, dość szybko łapią wspólny język. Mimo to wielu uczniów chce nauczyć się mówić i czytać po polsku i każda pomoc jest dla nich na wagę złota. Dziś chciałam pokazać Wam książkę, która z pewnością będzie dobrym uzupełnieniem lekcji języka polskiego dla dzieci ukraińskojęzycznych. Zerknijcie razem z nami na „Mój pierwszy elementarz polsko-ukraiński”. Zapraszamy…
-
Felcia, czyli szkice z kichającym berecikiem – recenzja
Są takie książki, które już samą okładką kupują czytelnika. I ja czasami ulegam okładce, choć ponoć nie powinno się po niej oceniać książki. Gdy zobaczyłam Felcię, jej przesympatyczny uśmiech, odrobinę zdradzający, że w towarzystwie tytułowej bohaterki nie można się nudzić, byłam przekonana, że będzie to wyborna, literacka przygoda. Nie pomyliłam się ani trochę! Dlatego dziś z największą przyjemnością pokazuję na blogu pachnącą oranżadą w proszku i porzeczkami książkę „Felcia, czyli szkice z kichającym berecikiem”.
-
Tata Oli nie umie przegrywać – recenzja
Muszę się do czegoś przyznać. Nie umiem przegrywać. Do kwestii wygranej w grach planszowych podchodzę całkiem serio, choć muszę powiedzieć, że dzieci nauczyły mnie pokory przy planszówkowym stole 😊. Nie oznacza to oczywiście, że daję komukolwiek fory, ale od jakiegoś czasu po prostu odpuściłam i cieszę się wspólnym czasem z rodziną 😊. Jest jednak ktoś, kto trudnej sztuki radzenia sobie z porażkami jeszcze nie opanował. Domyślacie się kto, prawda? Tak, tata Oli nie umie przegrywać. I właśnie dziś chcemy pokazać Wam książkę, w której Ola, po raz kolejny zresztą, daje swojemu tacie ważną życiową lekcję. Zerknijcie!
-
Miejsce na skale – recenzja
Trudno mówić o tym, co od dwóch miesięcy dzieje się za naszą wschodnią granicą. Jesteśmy świadkami wydarzeń tragicznych, które po prostu nie powinny mieć miejsca. Ludzie nie powinni ginąć, matki nie powinny bać się o swoich synów, a dzieci nie powinny z dnia na dzień tracić dachu nad głową. Teraz dziesiątki tysięcy dzieci ucieka przed wojną i szuka schronienia w sąsiednich krajach. I w całej tej sytuacji wszyscy są po prostu bardzo zagubieni, dlatego tak ważne jest, by z dziećmi rozmawiać o tym, co dzieje się wokół nich. Dziś chciałabym Wam pokazać bardzo poruszającą książkę, która będzie niezwykle wartościowym wstępem właśnie do takich rozmów. Zajrzyjcie razem z nami do skrywającej…
-
Komu wyślesz uczucia? – recenzja
Pamiętacie książkę „Co robią uczucia?”? Jest to przepiękna historia, która w pięknych obrazach i prostych słowach zamyka wszystko to, co kojarzy nam się z przeróżnymi emocjami. Nas ta niezwykła opowieść o uczuciach bardzo oczarowała, dlatego z dużą radością przyjęliśmy wiadomość o wydaniu tej cudownej publikacji pod postacią… pocztówek! Zapraszamy do recenzji, w której je pokazujemy i pytamy: „Komu wyślesz uczucia”?
-
Wspólny stół – recenzja
Stół. W każdym domu jest on inny. Czasem jest to mały, skromy stolik, a czasem wielki, rozkładany stół. Czasem jest przykryty zdobionym obrusem, a czasem dźwiga na sobie prozę życia, pod postacią pozostawionych w zapomnieniu dokumentów, gazet, kubków czy talerzy. Bez względu na to jaki jest, jest on meblem wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju, bo spajającym rodzinę. To właśnie przy nim witamy dzień nad parującą filiżanka kawy czy herbaty. To przy nim celebrujemy najważniejsze chwile, urodziny i święta. W końcu to właśnie przy nim zapadają ważne decyzje. Nic więc dziwnego, że Peter H. Reynolds to właśnie spotkaniom przy wspólnym stole poświęcił swoją kolejną książkę. Zerknijcie do naszej recenzji, w której…