Niezłe ziółko – recenzja
Jaki zapach kojarzy Wam się z babcią? Dom mojej babci pachniał różnie, a wszystko zależało od pory roku. Jesienią w całym mieszkaniu unosił się zapach jabłecznika, zimą wszystko pachniało piernikiem, a dla odmiany latem – truskawkami. Jednak niektóre babcie wcale nie pachną ciastami, a czymś zupełnie niezwykłym. Taka była właśnie babcia Eryka. Jej walizka zawsze wypełniona była ziołami, można więc sobie wyobrazić, że wszędzie wokół Babci Malutkiej unosił się aromat mięty, rozmarynu czy lubczyku. Niesamowite, prawda? A jeśli chcecie poznać bliżej ową przesympatyczną i jakże nietuzinkową babcię, to koniecznie zajrzyjcie razem z nami do książki „Niezłe ziółko”. Zapraszamy do naszej recenzji!
Eryk miał dwie babcie i obie bardzo kochał, jednak to zawsze przyjazdu Babci Malutkiej wypatrywał z tęsknotą i wielkim zniecierpliwieniem. Pewnego dnia mama oznajmiła mu, że ulubiona babcia wkrótce z nimi zamieszka. Radości chłopca nie było końca, a mimo to trochę niepokoiło go zachowanie rodziców. Szczególnie dziwnie zachowywała się mama, która chodziła jakaś taka smutna i zamyślona. Okazało się, że Babcia Malutka zamieszka z rodziną Eryka, gdyż jest chora i potrzebuje opieki – stąd te zmartwione miny mamy i taty. Gdy jednak babcia pojawiła się na progu domu sprawiała wrażenie radosnej i pełnej energii tak jak zawsze. Jedynie wózek inwalidzki zdradzał, że coś się faktycznie w babci zmieniło…
Przyjazd Babci Malutkiej jak zawsze postawił dom Eryka na głowie. Warto dodać, że babcia Eryka wcale nie była taką zwyczajną babcią. Od lat podróżowała po całym świecie, badała zioła i leczyła nimi zarówno ludzi, jak i zwierzęta. Ogromna ciekawość świata i niezwykła intuicja sprawiały, że Babcia Malutka była naprawdę wyjątkową osobą. Potrafiła z każdego wyciągnąć największą nawet tajemnicę, umiała odpędzić wszelkie smutki i zawsze znajdowała dobrą radę… Przede wszystkim jednak słuchała jak nikt inny! Eryk sam nie wiedział jak to się stało, że niemalże od razu opowiedział babci o wszystkich swoich kłopotach. Jeszcze bardziej zaskoczony był tym, że babcia poradziła sobie i z problemami z koszykówką, i z trudnościami Eryka w relacjach z rówieśnikami. Kto wie, może nawet pomogłaby wnuczkowi dostać się do NBA, ale zupełnie nagle zdarzyło się coś, co zmieniło życie całej rodziny Eryka. Babcia Malutka czuła się coraz gorzej, była coraz słabsza, aż pewnego dnia po prostu odeszła… Jak Eryk poradzi sobie ze stratą ukochanej babuni? I czy znajdzie w sobie odwagę, by stawić czoła trudnościom, o których ostatnio dyskutował z babcią?
„Niezłe ziółko” to niezwykle wzruszająca opowieść. Historia autorstwa Barbary Kosmowskiej budzi tyle emocji, że aż trudno to opisać słowami. Zacznę może od tego, że Babci Malutkiej nie sposób nie lubić. Jest to szalenie barwna postać, w dodatku zupełnie niepodobna do większości babć. Jeździ na motorze, mnóstwo czasu spędza w podróży, nikogo nie poucza, za to słucha tak, że ma się jej ochotę powiedzieć o wszystkim. I co najważniejsze, potrafi bardzo mądrze doradzić. To właśnie spodobało mi się w Babci Malutkiej najbardziej. Absolutnie nie daje ona nikomu gotowych rozwiązań, które w magiczny sposób sprawiają, że problem znika. Starsza pani sprytnie przemyca swoje życiowe doświadczenie, a jej zupełnie nieoczywiste podpowiedzi świetnie wpisują się w pogląd, by osobie z problemem dać wędkę, a nie rybę. Taka Babcia Malutka to prawdziwy skarb.
Muszę jednak zaznaczyć, że „Niezłe ziółko” to książka, która dotyka także tych trudnych emocji. Gdy Babcia Malutka umiera, nie sposób nie współodczuwać smutku, wzruszenia i lęku, które przepełniają serce głównego bohatera. Eryk w swojej żałobie czuje się nieco osamotniony, zwłaszcza w czasie pogrzebu, gdzie dorośli są zajęci sobą i wydaje się, że nikt nie zwraca uwagi na małego chłopca. Pragnę jednak uspokoić – ani autorka, ani Babcia Malutka nie zostawią małego Eryka w potrzebie. Wielka miłość do babci i duża wyobraźnia sprawiają, że Eryk przywołuje staruszkę w trudnych chwilach. Jednym może to przypominać wizytę Anioła Stróża, innym Babcia Malutka może się wydać dobrym duszkiem. Bez względu na to, jakiego określenia użyjemy, muszę przyznać, że taka propozycja poradzenia sobie z dziecięcą żałobą dodaje otuchy i nadziei, tak głównemu bohaterowi, jak i czytelnikom. Dawno już nie miałam w rękach książki, która tak pięknie opowiadałaby o stracie i tęsknocie.
„Niezłe ziółko” to także cudna opowieść o dziecięcej wrażliwości, przyjaźni, trudnościach w relacjach rówieśniczych, ale także o lęku i odwadze. Perypetie Eryka wspaniale pokazują, z jakimi problemami mierzą się dzieci. Główny bohater sprawia wrażenie nieco wstydliwego i trudno jest mu dojść do głosu w grupie dość rozbrykanych i hałaśliwych kolegów. Do tego pragnąłby grać z rówieśnikami w koszykówkę, ale brakuje mu wprawy, przez co stał się obiektem drwin na boisku. Czy uda mu się odnaleźć prawdziwego przyjaciela? Sprawdźcie sami!
Na sam koniec muszę wspomnieć o ilustracjach. Doskonale wiecie, że uwielbiamy Emilię Dziubak. Każda książka, w której znajdują się jej grafiki, zajmuje szczególne miejsce w naszej biblioteczce. „Niezłe ziółko” nie jest tu wyjątkiem! Sceny z opowieści są po prostu cudowne, pełne ciepła i emocji. Wszystkie obrazy są tak dopracowane i pełne szczegółów, że nie sposób się od nich oderwać. Idąc przez tę historię wręcz czuje się zapach ziół i kwiatów. Mało tego, ilustratorce w sposób wręcz niezwykły udało się oddać melancholię, miłość, tęsknotę, radość i… nadzieję, bo to właśnie te uczucia najczęściej towarzyszyły nam w czasie lektury.
Gorąco polecamy „Niezłe ziółko” wszystkim dzieciom od 5. roku życia. Jest to jedna z tych książek, do których ma się ochotę wracać i czerpać z nich garściami! My ją po prostu uwielbiamy.
Metryczka:
- autor – Barbara Kosmowska
- ilustrator – Emilia Dziubak
- wydawnictwo – Literatura