-
Szym Pansik. O, nie! Święta! – recenzja
Ostatnio pokazywałam Wam książkę o Gusie, psie, który zdecydowanie nie lubił świąt. Dziś chciałabym przedstawić Wam drugiego bohatera, który w świętowaniu wcale nie znajdował radości. Część z Was zapewne świetnie zna Szym Pansika, ale bez względu na to, czy jest on Waszym dobrym znajomym, czy może jest jeszcze trochę obcy, zapraszam Was do recenzji zabawnej nowości z jego udziałem. Zerknijcie razem z nami do książki „Szym Pansik. O, nie! Święta!”.
-
Wesołych świąt, Gus – recenzja
Kto zna Gusa, ten wie, że bywa on najbardziej marudnym psem na świecie. Ja osobiście jestem zdania, że Gus nie tyle marudzi, co ma po prostu mocno ugruntowane poglądy. Zwyczajnie wie, co lubi, a czego nie. I owszem, może tych rzeczy, za którymi nie przepada jest zdecydowanie więcej, ale czy jest w tym coś złego? Każdy z nas przecież czegoś nie lubi i wszyscy mamy do tego prawo. Wróćmy jednak do Gusa. Z pierwszej części jego przygód doskonale wiemy, że Gus nie lubi urodzin. A jednak gdy w jego życiu pojawił się pewien szczeniak, wszystko się zmieniło, także podejście Gusa do świętowania. Czy dotyczy do także Bożego Narodzenia? Zajrzyjcie razem…
-
Był sobie Król – recenzja
U nas prym wiodą zdecydowanie tradycyjne książki, choć Kuba coraz częściej sięga po audiobooki. Ponieważ ja bardzo miło wspominam książki, czytane przez pana Jerzego Stuhra, to z dużą ciekawością zerkałam na płytę „Był sobie Król”. Co skrywają w sobie opowiadania, które przygotowało dla Was Wydawnictwo Buka? Zerknijcie do naszej recenzji.
-
To jest Gus – recenzja
Co tu dużo mówić, każdy z nas bywa marudny, czegoś nie lubi, przy czym grymasi. Zarówno dzieci, jak i dorośli miewają gorsze dni, tak po prostu jest i już! Jest jednak ktoś, kto nieustannie jest w kiepskim nastroju i nie lubi, co cóż, prawie wszystkiego. Znacie już Gusa? Jeszcze nie? To koniecznie zerknijcie do naszej recenzji, gdzie pokazujemy książkę o jego przygodach. Pozwólcie więc, że przedstawię! To jest Gus!
-
Kapryśne wróżki – recenzja
Są takie dni, kiedy nic nie jest takie, jak być powinno. Powietrze jest za gęste, woda za mokra, Słońce za jasne, a podłoga za twarda. Gdy nasz Kuba ma taki dzień, absolutnie nic nie jest w stanie go zadowolić. Tupie nogami, łzy leją się strumieniami, a dłonie zaciskają w pięści. I mogę się dwoić i troić… i nic! Odrobinę pocieszyło mnie to, że nawet wróżki mają czasem kaprysy. Dowiedziałam się o tym całkiem niedawno i stwierdziłam, że skoro nawet one miewają gorsze dni, to znaczy, że po prostu nic nie da się zrobić. A może jednak jest coś? No tak! Zawsze możecie przeczytać książkę „Kapryśne wróżki”! Jestem pewna, że po…