Dom Knuta
3+,  5+,  Książki

Dom Knuta – recenzja

Skandynawska literatura dla dzieci nie ma sobie równych. To, z jaką łatwością przedstawia ona blaski i cienie codzienności, bez koloryzowania i idealizowania, zasługuje na największą pochwałę. Żaden ze skandynawskich autorów nie traktuje młodych odbiorców protekcjonalnie. Mało tego, mają oni wielki szacunek dla wrażliwości i inteligencji nawet tych najmłodszych czytelników. Nie stronią od trudnych spraw, zabierają głos w kwestiach, o których wielu innych milczy. I właśnie z tego powodu tak bardzo uwielbiam książki z tego regionu. Dziś chciałabym Wam pokazać kolejną, która skradła moje serce. Oto „Dom Knuta”!

Knut ma dość swojego domu. Jego mama ciągle o coś go prosi i często marudzi. Chłopiec nie może tego dłużej wytrzymać i postanawia się… wyprowadzić. W jego nowym domu jest przytulnie i cicho. Chyba nawet trochę za cicho! Knut zaczyna się nudzić. Wtedy właśnie zjawia się kot. Wspaniałe towarzystwo, prawda? Chwilę później przybiega pies, za nim świnia, koń i wielu innych gości. Na szczęście w pokoiku Knuta jest jeszcze trochę miejsca. Ale czy na długo? Sprawdźcie sami!

Dom Knuta
Dom Knuta
Czytelnicze Podwórko - recenzje książek dla dzieci

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona. Powiedzeń o tym, iż często nie doceniamy tego co mamy jest naprawdę wiele. Jednak te dwa chyba najlepiej pasują do opowieści o małym Knucie. Chłopiec jest zirytowany domowym rozgardiaszem. Mama ciągle krząta się wokół trójki młodszych dzieci, maluchy płaczą, plączą się między nogami, a do tego Knut ma mnóstwo roboty, bo mama ciągle czegoś od niego chce. Można odnieść wrażenie, że chłopiec pragnie po prostu odrobiny spokoju. A gdy w końcu go znajduje? No cóż… Wtedy też wcale nie czuje się szczególnie szczęśliwy. Zaś finał tej opowieści zaprowadzi nas ku kolejnemu, bardzo znanemu porzekadłu. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!

Barbro Lindgren wspaniale zamknęła w prostych zdaniach dziecięce dylematy. Jej historia bardzo przypomina mi żydowskie podanie o pewnej staruszce, która uważała iż jej dom jest za ciasny, zaś w odpowiedzi na radę mędrca, zaczęła przygarniać przeróżne zwierzęta, doceniając po czasie swą chatę. Podobnie jest z Knutem, ale o szczegółach musicie przekonać się sami 😉! Sama opowieść jest napisana w bardzo przystępny sposób, a pani Katarzynie Skalskiej jak zawsze udało się świetnie oddać esencję skandynawskiej narracji. Całość zaś dopełniają bardzo charakterystyczne grafiki Emmy AdBåge, której kreskę trudno pomylić z jakąkolwiek inną. Niedoskonałe i piękne w swej prostocie świetnie oddają emocje małego Knuta, a swą estetyką idealnie nawiązują do dziecięcych obrazków, być może właśnie dlatego tak silnie przemawiają do najmłodszych odbiorców. Warto dokładniej przyjrzeć się tym ilustracjom, bowiem choć wyważone w ilości szczegółów, są one naprawdę pełne akcji. Tu maluch upuszcza smoczek do garnka pełnego wrzątku, tam przypala się obiad, a rzucone w zapomnieniu na podłogę klucze stanowią jakby kropkę nad „i” w domowym chaosie. I jakby na to nie patrzeć, trudno o bardziej życiowe sceny…

Gorąco polecam „Dom Knuta” do rodzinnej lektury z dziećmi już od 3. roku życia. Zapewniam Was, że choć fabuła jest dość nietypowa (nie codziennie przecież kilkuletni bohaterowie książki wyprowadzają się do mamy) to zaprosi Was ona do tego, by być bliżej siebie. A to przecież jest w życiu niezwykle ważne!

Dom Knuta
Dom Knuta
Metryczka:
  • autor – Barbro Lindgren
  • ilustrator – Emma AdBåge
  • tłumacz – Katarzyna Skalska
  • Wydawnictwo Zakamarki
Link do strony wydawnictwa:

https://www.zakamarki.pl/produkt/dom-knuta/


Zapraszamy na Czytelnicze Podwórko! Znajdziesz nas również na Facebooku!
Czytelnicze Podwórko - recenzje książek dla dzieci

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *