Dzikusy. Witajcie w Malinowym Domu – recenzja
Wyobraźcie sobie domek z malinowym dachem, położony nad jeziorem, otoczony sadem i ogródkiem warzywnym. Brzmi całkiem sielankowo prawda? A co powiedzielibyście, gdyby po skrzypiących schodach tego domku i malowniczych alejkach ogrodu biegała zgraja prawdziwych… Dzikusów?! I to takich zupełnie miastowych?! Jeśli macie ochotę ich poznać, to koniecznie zerknijcie, co kryje w sobie nowość „Dzikusy. Witajcie w Malinowym Domu”. Zapraszam Was do lektury naszej najnowszej recenzji!
Dzikusy. Właśnie tak o tej piątce mówią ich rodzice. I choć mogłoby się wydawać, że po dzikusach ciężko spodziewać się czegokolwiek dobrego, to w przypadku tych konkretnych, mieszających w małym mieszkanku na ósmym piętrze jednego z wielkomiejskich osiedli, jest zupełnie inaczej. Rodzeństwo, choć niezwykle żywiołowe i ruchliwe, stara się jak może, by zanadto nie psocić i pomagać rodzicom, opiekując się sobą nawzajem i próbując organizować sobie czas. Zwykle są bardzo zgodni, choć mała przestrzeń sprawia, że wszędzie jest ich pełno. W końcu nie jest łatwo pogodzić taką gromadkę, mając do dyspozycji zaledwie dwa pokoje.
Pewnego dnia rozwiązanie domowych problemów rodziny przychodzi w ich progi wraz z nieco ekscentryczną ciocią Genowefą. Ciotka postanowiła bowiem wyjechać na rok do Peru i zaproponowała rodzicom dzieci, by na ten czas przenieśli się z pociechami do Malinowego Domu. Jak Dzikusy odnajdą się na wsi? Sprawdźcie sami!
„Dzikusy. Witajcie w Malinowym Domu” to zbiór krótkich opowiadań, które razem współtworzą historię piątki rodzeństwa. Każde skupia się na innej, niezwykle zabawnej przygodzie dzieci, które wyrwane z dużego miasta uczą się życia na wsi. Ich perypetie, często bardzo ekscytujące, pełne są zaskakujących wypadków i dowcipnych zbiegów okoliczności. Opowieści o duchu, który straszy z Malinowym Domu, rekinie, pływającym w okolicznym jeziorku czy niedojrzałych wiśniach rozbawią każdego. Całość zaś jest naprawdę przyjemna i cudownie życiowa. Dzikusy bowiem czasem się kłócą, chwilami miewają zły humor, ale zwykle stoją za sobą murem i bardzo się kochają. Ten obraz wielodzietnej, nieco zwariowanej rodziny, która przeniosła się na wieś i poznaje smaki sielskiej beztroski wywołuje uśmiech i rozbudza apetyt na więcej. Ich przygoda kończy się wraz z ostatnimi promykami letniego słońca i liczę, że wkrótce zajrzymy do Malinowego Domu ponownie, tym razem w jesiennej aurze!
Przygody Dzikusów to lektura odpowiednia dla dzieci w wieku przedszkolnym i młodych czytelników, którzy stawiają pierwsze kroki w samodzielnym czytaniu. Krótkie, proste zdania, spora czcionka i przyjemna interlinia będą im dużym ułatwieniem, a bardzo kolorowe ilustracje świetnie dopełniają opowieść i są miłym przerywnikiem w lekturze. Całość jest udaną książką, o bardzo pozytywnym i ciepłym przekazie, która świetnie nadaje się także do rodzinnego, głośnego czytana.
Polecam „Dzikusy. Witajcie w Malinowym Domu” czytelnikom od 4. roku życia. I nie ważne, czy mieszkacie na wsi, czy zaliczacie się do mieszczuchów. Zapewniam, że wraz z Dzikusami będziecie się świetnie bawić!
Metryczka:
- autor – Joanna Jagiełło
- ilustrator – Kasia Nowowiejska
- Wydawnictwo Zielona Sowa