Dom, który się przebudził – recenzja
Książki Martina Widmarka zajmują szczególne miejsce w naszej biblioteczce. Bardzo lubimy tego szwedzkiego pisarza. Tym razem postanowiłam pokazać Wam książkę „Dom, który się przebudził” jego autorstwa, która powstała we współpracy z bardzo utalentowaną polską ilustratorką Emilią Dziubak. Trzeba przyznać, że zarówno tytuł, jak i okładka tej książki są bardzo tajemnicze, może nawet nieco mroczne. O czym przeczytacie w środku?
Larson miał już swoje lata. Wzrok mu się pogorszył, stawy go pobolewały. Można było odnieść wrażenie, że dom Larsona zestarzał się razem z nim. Okna były brudne, wszędzie widać kurz, a rośliny na parapetach dawno zwiędły. Nawet kot postanowił poszukać sobie przytulniejszego schronienia. Staruszek często wspominał czasy, kiedy jego żona Sara jeszcze żyła, a syn i córka bawili się w dziecięcym pokoju. Teraz już nikt nie maluje obrazów w pracowni, nie słychać śmiechu dzieci, nie ma komu rysować na kuchennym stole. W domu panowała przygnębiająca cisza.
Nagle, gdy Larson kładł się spać, rozległ się dzwonek do drzwi. Staruszek, zrzędliwy jak zwykle, chciał upomnieć gościa, że o takiej porze nie należy sąsiadom zawracać głowy! Jakież było jego zdziwienie, gdy na progu domu ujrzał chłopca, trzymającego doniczkę z kupką ziemi. Okazało się, że chłopczyk mieszkał w sąsiednim domu i chciał prosić Larsona o pomoc. Wraz z rodzicami właśnie wyjeżdżał na wakacje i nie miał komu powierzyć opieki nad swoją roślinką. Staruszek nie zdążył nawet zastanowić się nad tym, jak odmówić małemu sąsiadowi, gdy usłyszał trzaśnięcie drzwiami i odgłos odjeżdżającego samochodu. Masz ci los! Problemy jak zwykle! Co on zrobi z tą nieszczęsną doniczką, w której jego zdaniem nie widać było nawet śladu jakiejkolwiek rośliny? Przecież jest za stary, by się czymkolwiek opiekować!
„Dom, który się przebudził” to bardzo wzruszająca i pełna refleksji opowieść o samotności. Autor porusza niełatwy temat, pokazując małemu czytelnikowi jak smutna i trudna może być starość. Larson czuje się niepotrzebny i opuszczony, przez co zaniedbuje wszystko w swoim otoczeniu. Jego dom sprawia wrażenie bardzo przygnębiającego miejsca. Czy jest coś, co może obudzić te smutne domostwo?
Martin Widmark wraz z Emilią Dziubak stworzył piękną książkę, z której dzieci dowiedzą się, jak to ważne, by czuć się potrzebnym! Historia, pomimo że dotyka trudnych spraw, napisana jest w przystępny dla dzieci sposób. Autor opowiada ją prostymi, krótkimi zdaniami. Nie znajdziecie tu rozwlekłych opisów czy rozbudowanej narracji.
Zupełnie inaczej sprawa się ma w przypadku ilustracji. Obrazki przeniosą czytelników w baśniową niemalże krainę! Wspaniale ukazują one wspomnienia Larsona, jego tęsknotę za tym, co minęło. Trafnie odzwierciedlają smutek i surowość, które panują w sercu naszego bohatera. Ilustratorka świetnie uchwyciła emocje, towarzyszące opowieści! Obrazki są bardzo cennym uzupełnieniem historii i pomagają małym czytelnikom ujrzeć to, co jest w niej niedopowiedziane… Do tego są po prostu (a może przede wszystkim?) piękne i niezwykłe!
Po raz kolejny jestem pod ogromnym wrażeniem podejścia Martina Widmarka do swoich czytelników. Autor ma ogromny szacunek do inteligencji i wrażliwości dzieci. Nie unika niepopularnych, trudnych czy bolesnych tematów. Wręcz przeciwnie – poświęca im w swoich książkach wiele miejsca i stara się dzieciom uświadomić, że absolutnie każdy aspekt naszego życia czy otaczającej nas rzeczywistości warty jest tego, by o nim rozmawiać. Cieszę się, że w książce „Dom, który się przebudził” podjął temat samotnej starości. Dzięki takiej lekturze można w łagodny i wyważony sposób uświadomić dzieciom jak ważna jest troska o osoby starsze.
Gorąco polecam książkę „Dom, który się przebudził” dzieciom od 3. roku życia.
Metryczka:
- autor – Martin Widmark
- ilustrator – Emilia Dziubak
- tłumacz – Marta Dybula
- wydawnicwo – Mamania
Zapraszamy na Czytelnicze Podwórko! Znajdziesz nas również na Facebooku!
https://www.facebook.com/Czytelnicze-Podw%C3%B3rko-110350537349797