Pan Brumm na Hula Hula – recenzja
Wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Mocno trzymamy kciuki, by sytuacja na świecie pozwoliła wszystkim na bezpieczny i radosny wypoczynek. Jedno jest pewne, w tak niepewnych czasach trudno cokolwiek zaplanować. Jeśli więc liczycie na wczasy „last minute” to koniecznie zerknijcie do książki „Pan Brumm na Hula Hula”. Uroczy Pan Brumm pokaże Wam, co trzeba zrobić, by z dnia na dzień zorganizować bliskim udany wypoczynek 😉! Zapraszam do naszej recenzji.
Pan Brumm, Kaszalot i Borsuk robią to, co zwykle robią we czwartki, czyli… nic. W pewnej chwili Kaszalot wpada na świetny pomysł. Przecież nie robić nic można wszędzie! Może więc warto wybrać się gdzieś, gdzie krajobraz jest nieco bardziej atrakcyjny? Jest jednak pewien problem. W pobliżu chatki Pana Brumma nie ma żadnego biura podróży. Na szczęście sympatyczny niedźwiedź nie daje się zniechęcić tak banalnymi trudnościami. W końcu jest Internet! Krótka chwila wystarczy, by za dotknięciem kilku klawiszy klawiatury zaplanować wycieczkę na Hula Hula. Czasu na pakowanie jest niewiele, gdyż wylot już jutro!
Następnego dnia przyjaciele mierzą się z trudami podróży. Długi lot, burza i turbulencje dają się naszym bohaterom we znaki. Jednak gdy tylko ich stopy dotykają miałkiego piasku, od razu zapominają oni o wszelkich niedogodnościach. Pan Brumm już szykuje deskę surfingową, Borsuk robi kolejne pamiątkowe zdjęcia, nawet Kaszalot radośnie bulgocze. Niestety, szczęście wczasowiczów nie trwa zbyt długo. Dlaczego? Wielkie ptaszysko postanowiło pokrzyżować wszelkie wakacyjne plany Pana Brumma, porywając akwarium z Kaszalotem! Aż chciałoby się głośno krzyknąć „Chooo-inka!”. Czy Borsukowi i niedźwiedziowi uda się uratować przyjaciela? I czy zdążą w końcu odpocząć? Sprawdźcie sami!
„Pan Brumm na Hula Hula” to świetna, wakacyjna opowieść z udziałem bardzo lubianego przez nas, nieco fajtłapowatego niedźwiedzia. Tym razem Pan Brumm zabierze się za planowanie urlopu. Co tu dużo mówić, jeśli to właśnie on organizuje wycieczkę, to jedno jest pewne. Będzie ona niezwykle ekscytująca i pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji!
Daniel Napp po raz kolejny pozytywnie zaskoczył nas tym, jak bardzo kompletne są jego opowieści. Każda z nich stanowi przeuroczą komedię pomyłek, w której tak tekst, jak i ilustracje pełne są dowcipnych scen, nierzadko zupełnie nielogicznych, a dzięki temu jeszcze bardziej zabawnych. W tej części razem z Panem Brummem będziecie mieli okazję wspiąć się na sam szczyt wulkanu. Po drodze spotkacie rekiny, płaszczki, kraby i wiele innych stworzeń. I choć bez wątpienia historia wakacyjnej wyprawy trójki przyjaciół będzie dawała wiele okazji do wybuchów śmiechu, to tu zdecydowanie najzabawniejsze są ilustracje. Co na nich ujrzycie? Będzie komputer marki „Gruszka” (z czymś Wam się to kojarzy?!), zasilany korbką. Nie zabraknie komputerowej myszki złapanej w pułapkę! Wśród morskich głębin zobaczycie przejście dla ryb, a samolot będzie miał otwarty szyberdach. Takich zabawnych, nieco absurdalnych szczegółów jest tu mnóstwo i świetnie uzupełniają one fabułę.
Gorąco polecam książkę „Pan Brumm na Hula Hula” dzieciom od 5. roku życia. Ta fenomenalna opowieść będzie najlepszym przykładem na to, że czasem po urlopie trzeba… odpocząć!
Metryczka:
- autor – Daniel Napp
- ilustrator – Daniel Napp
- tłumacz – Elżbieta Zarych
- Wydawnictwo Bona
Szukacie recenzji innych przygód Pana Brumma? Zajrzyjcie tu:
Pan Brumm i Megasaurus – recenzja
Zwariowane przygody Pana Brumma – recenzja
Jeden Komentarz
Pingback: