Koń, który nie chciał się ścigać – recenzja
Część z Was być może wie, że nasza rodzina jeździła konno. Nie mieliśmy aspiracji, by się ścigać bądź skakać przez przeszkody, ale kontakt z koniem oraz to trudne do opisana poczucie wolności, gdy wspólnie pędzicie w galopie, dawało nam wiele radości. Nie bez powodu używam tu czasu przeszłego, bo po moim wypadku z troski o stan zdrowia zrezygnowaliśmy z jazd, a jednak zamiłowanie do koni w nas pozostało. Właśnie dlatego dziś z przeogromną przyjemnością pragnę pokazać Wam tytuł, który opowiada o niezwykłej przyjaźni konia, kuca i pewnej dziewczynki. Zerknijcie – oto „Koń, który nie chciał się ścigać”.
Charlie Bass uwielbiała życie na Folly Farm. Ta radość, płynąca z kontaktu ze zwierzętami i przyrodą dawała Charlie nie tylko poczucie bezpieczeństwa i szczęście, ale także pomagała przetrwać, gdy klasa śmiała się z jej używanych ubrań czy zdezelowanego samochodu jej rodziców. Zwykle potrafiła również pogodzić się z docinkami braci, którzy naśmiewali się z jej masywnych ud i tego, że zamiast jeździć konno (bo rodziców nie było stać na konia), kłusowała na krowie. Charlie zwykle nawet wtedy potrafiła zachować spokój i po prostu cieszyć się tym, co tu i teraz. Wszystko jednak zmieniło się w dniu, w którym dowiedziała się o ogromnych problemach finansowych rodziny. Tak ogromnych, że wkrótce mogli utracić Folly Farm. Właśnie wtedy, w czasie rodzinnej burzy mózgów, w Charlie zrodził się pomysł, by domowy budżet uratować kupując… konia wyścigowego.
Nawet gdy propozycja dziewczynki nie spotkała się z aprobatą rodziny, Charlie postanowiła chociaż poudawać, że przygotowuje się do zakupu wyścigowego wierzchowca. Wspólnie z tatą ubrali się elegancko i ruszyli na aukcję. Nikt wtedy nie spodziewał się, iż w wyniku zupełnego przypadku jednak dokonają zakupu konia! A jednak gdy Charlie pomachała ręką do przyjaciółki, prowadzący licytację uznał gest dziewczynki za przyjęcie jego oferty. Tak właśnie rodzina Bassów weszła w posiadanie Wojownika, pięknego konia, który… nigdzie nie ruszał się bez swojego kuca Percy’ego oraz który wcale nie miał ochoty się ścigać! Jak takiego lękliwego i upartego wierzchowca przekonać do tego, by wygrał najsłynniejsze Derby w Epsom? Sięgnijcie po książkę i przekonajcie się sami!
„Koń, który nie chciał się ścigać” to naprawdę cudna, trzymająca w napięciu, wzruszająca, a jednocześnie bawiąca do łez opowieść o tym, że wspólnymi siłami można osiągnąć wszystko! To historia, w której rodzina i przyjaciele wspierają się w tych zupełnie beznadziejnych, ale także w tych pięknych i pełnych radości chwilach. W końcu jest to także opowieść o wyścigach i koniach, pełna pasji i przemycająca wiele ciekawostek, tak o hodowli koni, jak i o treningach czy wyścigach samych w sobie. Kim jest sędzia wagi? Jakie są zwyczaje, związane z Derbami w Epsom? I czy w historii Derby był koń, który je wygrał, pomimo że nie startował wcześniej w żadnych innych wyścigach? Spróbujcie znaleźć odpowiedzi na te pytania, śledząc przygody Charlie, Wojownika i Percy’ego.
Co w tej książce urzeka? Zarówno sama historia, która wciąga od pierwszej strony i trzyma w napięciu aż po ostatnią, jak i bohaterowie, którzy są niezwykli, niebanalni i budzący ogromną sympatię. Niepokorny, puszczający bąki przy każdej okazji Percy rozbawi Was do łez, a poczynania Wojownika nie raz i nie dwa sprawią, że zaczniecie czytać książkę wstrzymując oddech. Sama zaś Charlie swą determinacją i optymizmem niesamowicie zaraża – każdemu życzę tak wielkiej odwagi w spełnianiu marzeń!
Komu polecam tę książkę? Każdemu czytelnikowi od 7. roku życia! „Koń który nie chciał się ścigać” to powieść naprawdę uniwersalna i przeznaczona nie tylko dla tych, którzy uwielbiają konie. Jest to kawałek świetnej literatury, i choćby z tego powodu warto po tę historię sięgnąć!
Metryczka:
- autor – Clare Balding
- ilustrator – Tony Ross
- tłumacz – Małgorzata Glasenapp
- Wydawnictwo Dwie Siostry
Link do strony wydawnictwa:
https://wydawnictwodwiesiostry.pl/katalog/kon-ktory-nie-chcial-sie-scigac.html