Lot jaskółek – recenzja
Gdy przeczytałam „Wojnę skowronków” byłam przekonana, że Hilary McKay pójdzie o krok dalej i wkrótce stworzy kolejną, wyjątkową i wzruszającą książkę, będącą naturalną kontynuacją losów bohaterów, którzy z początkiem XX wieku stanęli oko w oko z wydarzeniami, zmieniającymi ludzkość. Jakiś czas temu trafił w moje ręce „Lot jaskółek” i moje serce utonęło w morzu emocji, które wypływało z każdej karty tej książki. Bo czy można czytać bez lęku, współczucia, złości i nadziei, bez niedowierzania i bez wewnętrznego krzyku opowieść o młodych ludziach, którzy walczą nie z wojną i nie z wrogiem, ale z bezsensem ludzkiego cierpienia? I choć czasem lektura była trudna, niosła ze sobą ból, to każda strona tej powieści warta była przeczytania. Dlaczego? Zerknijcie do naszej recenzji!
Erik i Hans byli najlepszymi przyjaciółmi. Wspólnie ratowali jaskółcze pisklęta, które wypadły z gniazda i wydeptywali ścieżki w berlińskim ZOO, snując plany na odległą, dorosłą przyszłość. Kate nie miała odwagi marzyć. Spędzając większość czasu w oksfordzkim domu, miała jedynie nadzieję na kolejny dzień bez duszącego kaszlu i zmartwionego spojrzenia rodziców, obserwując jednocześnie dziecięcą beztroskę swego rodzeństwa, które nie musiało zostawać w domu, gdy pojawiała się mgła, omijać kałuż, gdy padał deszcz i ubierać dodatkowej warstwy ubrań, gdy Anglię w objęcia brał chłodny wiatr. Ruby zaś miała tylko jedno marzenie. Być piękną. Znamiona na jej twarzy były jak palące piętno i zdawały się razić w oczy za każdym razem, gdy dziewczynka spoglądała na swoje odbicie w lustrze. I choć matka każdego dnia powtarzała jej, że plamy z każdym kolejnym rokiem są coraz mniej widoczne, to Ruby miała wrażenie, iż to tylko słowa, które nie oddawały w żaden sposób rzeczywistości…
Nadszedł jednak dzień, w którym wszystkie te mniej lub bardziej prozaiczne marzenia musiały przestać być ważne. Wybuchła wojna. Kolejna. I choć pył po poprzedniej jeszcze nie opadł, a ludzie nadal pamiętali ból, strach i okrucieństwo, którego doświadczyli, ponownie musieli stanąć naprzeciw siebie, gdyż ktoś, gdzieś, uznał, że od dziś są wrogami. I tak Erik i Hans usieli porzucić marzenia o prowadzeniu ZOO i rozpoczęli szkolenie na pilotów Luftwaffe, Ruby opuściła rodzinne Plymouth z obawy przed bombardowaniami, a Kate… Kate zaczęła pisać. Bo gdy ludzkie życie staje się tak krótkie i tak kruche, każde słowo i każde wspomnienie może stać się tym najważniejszym. Jak potoczą się losy czwórki bohaterów, którzy niczym małe jaskółki musiały opuścić bezpieczne gniazda i porzucić beztroskie dzieciństwo?
„Lot jaskółek” to przepiękna powieść. Jest to książka pełna emocji, mądrych treści, wyjątkowego przekazu i bohaterów tak prawdziwych, tak autentycznych w tym, co przeżywają, że nie sposób nie uznać ich za najbliższych przyjaciół. Każdy z nich na swój sposób ukazuje, jak wiele siły skrywają młode, piękne serca, których dobroć, szczerość i troska są w stanie pomóc znaleźć nadzieję w beznadziejnych czasach. W czasach, w których plecak może uratować czyjeś istnienie, a miłość może dosłownie spaść z nieba. W czasach, w których sąsiedzi stawali się sobie obcy, tylko dlatego, że wierzyli w innego boga. W czasach, gdy zupełnie zwyczajni ludzie stawali naprzeciwko innych zupełnie zwyczajnych ludzi, uznając ich za wrogów i robiąc wszystko, albo przynajmniej bardzo wiele, by wygrać. W czasach, gdy w tłumie ludzi obojętnych na cierpienie innych, znajdzie się kilkoro, którym nic nie jest obojętne. I to oni, ich serca, ich odwaga, ich wiara i ich miłość, wygrywa wojny.
Hilary McKay jak nikt inny potrafi opowiadać o wojnie. Robi to tak, że choć nic nie jest uproszczone, nic nie jest łatwe i czarno-białe, to emocjonalny ładunek czytanych treści nie jest nie do zniesienia. Nie brak tu trudnych wątków. Nie każdy z bohaterów wróci do domu, a ci, który wrócą, oprócz niewielkiego bagażu w rodzinne strony przywiozą potężny bagaż doświadczeń i emocji. Niektórzy za wielkie serce zapłacą najwyższą cenę. Inni odnajdą sens dalszego istnienia tam, gdzie zupełnie nie spodziewaliby się szukać. Wszystko zaś po to, by na zgliszczach wojny nauczyć się żyć i kochać na nowo.
Tej książki nie można nie przeczytać. Nie można jej ominąć. Nie można przejść przez nią bez emocji. I właśnie dlatego jest tak piękna. „Lot jaskółek” to tytuł, po który sięgać mogą odbiorcy od 12. roku życia, ale jestem przekonana, że dorośli czytelnicy równie mocno docenią siłę i piękno tej opowieści. Ja jestem nią zachwycona.
Metryczka:
- autor – Hilary McKay
- tłumacz – Łukasz Witczak
- Wydawnictwo Dwie Siostry
Zerknij także tu:
Link do strony wydawnictwa:
https://wydawnictwodwiesiostry.pl/katalog/lot-jaskolek.html