Niezliczone sekrety Dziesiątej Góry – recenzja
Zawsze byłam zaintrygowana amerykańską fascynacją letnimi obozami. Choć i u nas ta forma letniego wypoczynku jest dość popularna, to tam jest to moim zdaniem wręcz element kultury. Z każdym obozem tematycznym wiążą się jakieś tradycje czy wręcz rytuały, które nierzadko sprawiają, że już we wrześniu dzieci z wielką niecierpliwością wypatrują kolejnych wakacji, by spotkać się z innymi obozowiczami i ponownie stawić czoła nieznanemu. Dziś chciałabym Wam pokazać niesamowitą książkę, która nie tylko opowiada właśnie o jednym z takich obozów, ale kryje także wiele zagadek, także tych kryminalnych! Zerknijcie razem z nami na „Niezliczone sekrety Dziesiątej Góry”!
Esther uwielbiała malować i właśnie zmierzała na swój wymarzony obóz Vermeer, gdzie czekać miało na nią wiele artystycznych wyzwań. Radość na myśl o tej wakacyjnej rozrywce była tak ogromna, że nie mogła jej popsuć nawet fatalna pogoda i deszcz lejący się strugami z czarnego niemal nieba. Niestety to właśnie ów deszcz całkowicie pokrzyżował wakacyjne plany Esther. Gdy wraz z ojczymem utknęli w zakopanym w błocie samochodzie, postanowili szukać siedziby obozu pieszo. Byli przekonani, że musi być ona gdzieś nieopodal. Nie spodziewali się jednak, że piesza wędrówka przez góry wcale nie zaprowadzi ich do schroniska, pełnego wielbicieli impresjonizmu, a wprost do Archimedesa – obozu o programie wypełnionym po brzegi warsztatami z kryptografii, zadaniami matematycznymi i logicznymi łamigłówkami…
Choć Esther była przekonana, że wakacje na obozie matematycznym po prostu musiały być tragicznie nudne, okazało się, że była w wielkim błędzie. Pierwszą niespodzianką było główne zadanie obozu. Nastolatka zupełnie nie spodziewała się, że matematyczne wyzwanie może okazać się tak interesujące. Co więcej, to właśnie Esther, którą obozowicze uznali za artystycznego dziwaka, rozwiązała je jako pierwsza, zdobywając uznanie nie tylko innych uczestników warsztatów, ale także pani Verity. Jednak radość dziewczyny nie trwała długo. Gdy tylko Esther poczuła się na obozie Archimedes nieco pewniej, ponownie wydarzyło się coś, co wywróciło jej wakacyjną rzeczywistość do góry nogami. Znalazła list, będący brzmiącą niczym groźba mitologiczną opowieścią o Sfinksie, pożerającym Pegaza. A niedługo później wszyscy obozowicze zaczęli natykać się na dziwne wskazówki, które choć pozornie nie miały żadnego sensu, nie dawały im spokoju. Podążając śladami Hydry, Minotaura i Mantykory przekonali się, że roztaczająca się wokół obozu Archimedes i Dziesiątej Góry atmosfera tajemnicy związania jest nie tylko z niepokojącą zagadką, ale wieloma innymi sekretami, które zdecydowanie skomplikują wakacyjny wypoczynek Esther i jej nowopoznanych przyjaciół. A gdy zaginęła Angela, jedna ze współlokatorek Esther, nastolatka nabrała przekonania, że do szczęśliwego zakończenia prowadzi wyłącznie jedna droga i jest nią rozwiązanie zagadki Sfinksa. Czy zdążą znaleźć wszystkie wskazówki, zanim coś się stanie Angeli? I kto stoi za tą całą maskaradą? Sprawdźcie sami!
Jak już nie raz wspominałam w naszych recenzjach, że kryminały od Dwukropka zawsze są strzałem w dziesiątkę. Tak jest i tym razem. Choć sama okładka „Niezliczonych sekretów Dziesiątej Góry” niespecjalnie mnie urzekła, to postanowiłam zaufać tak lubianemu przez nas wydawnictwu i bez wahania sięgnęłam po przygody Esther. I muszę przyznać, że historia obozu Archimedes jest naprawdę fenomenalna! Zagadka Sfinksa, na którą natknęła się Esther i jej przyjaciele z całą pewnością zachwyci wszystkich fanów matematycznych i logicznych łamigłówek. Sama niemal z wypiekami na twarzy wypatrywałam kolejnych wskazówek i nie będę nawet próbować ukrywać, że starałam się zgadnąć razem z bohaterami tej opowieści, kim jest Jednorożec, Cyklop, Harpia, Satyr czy Gorgona. Ciekawa jestem, że wpadniecie na rozwiązanie zanim zrobi to Esther!
Z dużą przyjemnością stwierdzam, że fabuła „Niezliczonych sekretów Dziesiątej Góry” jest zbudowana nadzwyczaj dobrze. Akcja nabiera tempa stopniowo, poszczególne tropy pojawiają się w idealnie wyważonych odstępach, dzięki czemu napięcie nieustannie rośnie, a czytelnicy z pewnością poczują dreszcz emocji i ekscytacji. Co więcej, autorka usnuła intrygę z naprawdę ogromną precyzją, a całości smaku dodali niezwykle barwni i wyraziści bohaterowie. Każdy z uczestników obozu Archimedes jest bowiem postacią szalenie charyzmatyczną, wspólnie zaś tworzą obraz wyjątkowy, tak jak cała opowieść. Co tu dużo mówić, „Niezliczone sekrety Dziesiątej Góry” z pewnością są książką, od której trudno się oderwać i którą zdecydowanie warto przeczytać. Sama połknęłam ją w dwa wieczory i nie ukrywam, że zatęskniłam z obozami i wakacjami…
Gorąco polecam „Niezliczone sekrety Dziesiątej Góry” czytelnikom od 9. roku życia.
Metryczka:
- autor – Krista van Dolzer
- tłumacz – Dominika Pietrachowicz
- Wydawnictwo Dwukropek
Zerknijcie także tu:
https://www.gandalf.com.pl/k/dla-dzieci-i-mlodziezy/
Jeden Komentarz
Pingback: