Misia i jej mali pacjenci. W krainie żubra – recenzja
Seria „Misia i jej mali pacjenci” towarzyszy nam od jakichś dwóch lat. Nasz starszak bardzo lubi przygody tytułowej bohaterki, która niczym Doktor Dolittle potrafi rozmawiać ze zwierzętami i prowadzi małą klinikę dla zwierząt w swoim domku na drzewie (oczywiście pod czujnym okiem dziadka Tadzia, który jest weterynarzem). Kolejne tomy przygód małej Misi zawsze były przez nas ciepło przyjmowane, dlatego z radością czekaliśmy na premierę najnowszej części. Co skrywa w sobie opowieść „Misia i jej mali pacjenci. W krainie żubra”? Zerknijcie do naszej recenzji!
Misia wraz z dziadkiem Tadziem wybierała się na majówkę do Puszczy Białowieskiej. Dziewczynka była bardzo podekscytowana już na samą myśl o zbliżającej się wyprawie. Piękne krajobrazy, prastary las oraz możliwość zobaczenia żubra, króla puszczy, wprawiały Misię w radosny nastrój. Już pierwszego dnia Misia przekonała się, że puszcza była równie piękna, jak w jej wyobrażeniach. A może nawet piękniejsza! Dziewczynka postanowiła utrwalić cudowne widoki i usiadła na trawie, by namalować pamiątkowy obraz. Nie dane było jej jednak pracować w spokoju. Ledwo zaczęła, gdy podbiegł do niej zdenerwowany Popik, jej pies, który zaniepokoił się hałasami, dobiegającymi z pobliskiej polany. To grupa nastolatków bawiła się w najlepsze, podczas gdy dzięcioł, mieszkający tuż obok, przerażony głośnymi dźwiękami nawoływał pomocy. Dziewczynka oburzona była tak nieodpowiedzialnym zachowaniem starszych kolegów. Kto to widział, by tak hałasować i straszyć leśnych mieszkańców! Czy uda jej się wytłumaczyć nastolatkom, jak należy zachowywać się w puszczy?
Kolejne dni również przyniosły wiele nieoczekiwanych spotkań… Misia nawet nie przypuszczała, że w czasie majówki będzie miała okazję przejechać się drezyną, odwiedzić leśniczówkę samej Simony Kossak i… uratować wilcze szczenię! Niestety, mimo ciekawych przygód i wielu cennych doświadczeń, Misia nadal nie miała okazji ujrzeć żubra. Oczywiście odwiedzili rezerwat żubrów, jednak to nie to samo, co widok zwierzęcia w naturalnym środowisku. Czy Misi uda się spotkać króla puszczy? I jakie jeszcze niespodzianki czekają na nią w prastarym lesie? Sprawdźcie sami!
„Misia i jej mali pacjenci” to seria, która bardzo uwrażliwia małych czytelników na otaczającą ich przyrodę. Piękne, pełne soczystych kolorów ilustracje, spotkania z dzikimi zwierzętami oraz ciepła i niepozbawiona pouczających ciekawostek i ważnego przekazu fabuła sprawiają, że jest to cykl naprawdę warty uwagi. Część poświęcona Puszczy Białowiejskiej nie jest tu wyjątkiem. Wspólnie z Misią dzieci będą miały okazję zajrzeć do prastarego lasu, przyjrzeć się zwyczajom wilków i ryjówek, a także poznać kilka ważnych zasad, których należy przestrzegać na łonie natury. Oczywiście nie mogło tu zabraknąć wątków, w których Misia ratuje leśnych mieszkańców. Tym razem dzięki jej dużej czujności i rozwadze, wspólnie z dziadkiem uratują małego wilczka. Ta przygoda będzie cenną lekcją, pokazująca jak ogromna odpowiedzialność za przyrodę spoczywa na nas, ludziach. Jak dużym zagrożeniem mogą być pozostawione w lesie śmieci? I jak postąpić, gdy dzikie zwierzęta potrzebują naszej pomocy? Bohaterowie tej nowości pomogą dzieciom znaleźć odpowiedź na oba pytania!
„Misia i jej mali pacjenci. W krainie żubra” to ciekawa historia, w której znajdziecie sporo przyrodniczych faktów, pięknych krajobrazów i mądrych treści. Było jednak coś, co wydało mi się pewnym „zgrzytem” w fabule. Ten tom w przeważającej części poświęcony jest odpowiedzialnemu zachowaniu w puszczy i trosce o dziką przyrodę. A jednak Popik często lata wśród drzew bez smyczy. Co prawda poprzednie części pokazały, że nie jest to zwyczajny pies i jego natura niejednokrotnie przypomina bardziej ludzką niż psią. A jednak warto kształtować w dzieciach pozytywne wzorce i zachować pewną spójność treści. Owszem, w kilku miejscach narrator podkreślał, że Popik zdecydowanie więcej spacerów odbywał na smyczy, przez co brakowało mu węszenia, ale był na przykład moment, w którym puszczony luzem odprowadzał małego wilczka do wadery. Zabrakło mi tu pewnej konsekwencji. Nie wpłynęło to jednak na mój pozytywny odbiór całości! Pragnę podkreślić, że przygody Misi jak zawsze będą bardzo pomocne w edukacji ekologicznej, budowaniu wrażliwości na przyrodę, a także pokazywaniu, iż obcowanie z naturą może być źródłem naprawdę pięknych i wartościowych doświadczeń.
Polecam książkę „Misia i jej mali pacjenci. W krainie żubra” dzieciom od 4. roku życia. A już wkrótce pokażemy Wam pierwszy tom najnowszego cyklu Anieli Cholewińskiej-Szkolik, autorki przygód Misi. Jesteście ciekawi o czym przeczytacie w książce „Zagubiona fotografia. Pozytywka Poli”?
Metryczka:
- autor – Aniela Cholewińska-Szkolik
- ilustrator – Agnieszka Filipowska
- Wydawnictwo Zielona Sowa