Pięć sprytnych kun – recenzja

Czy można napisać kulinarny kryminał? Justyna Bednarek udowadnia, że można! Zajrzyjcie razem z nami do książki, która nie tylko wciągnie Was świetną, pełną detektywistycznych wątków fabułą, ale także pomoże Wam upiec najlepszy sernik na świecie. Nie wierzycie? Zapraszam Was do recenzji powieści „Pięć sprytnych kun”, w której wszystko wyjaśniamy.

Prot Eustachy wraz ze swoim gangiem kun prowadził beztroskie życie w Lasku Lindego nieopodal ulicy Karskiej. Sprytne kuny doskonale wiedziały, w których domach w okolicy szukać smakołyków, komu można podkraść oliwę oraz gdzie szukać piwniczki z najlepszymi winami. Pani Patrycja, kuna o niesamowitym talencie kulinarnym potrafiła wyczarować cuda – od dżdżownic na sposób tajski po gulasz węgierski na żabich udkach. Te rozpieszczające podniebienie zdolności stały się dla Prota Eustachego pewną inspiracją. Postanowił on otworzyć pierwszą na świecie restaurację, prowadzoną przez kuny! Wystarczyło jedynie przejąć lokal po dawnej kebabiarni, by podbić serca kulinarnych smakoszy. Sprytne kuny nie spodziewały się jednak, że nim to nastąpi, staną się świadkami niezwykłych wydarzeń.

Wszystko zaczęło się od pojawienia się w okolicy ulicy Karskiej niezwykle podejrzanego wąsacza. Tadeusz Kręcichwost, bo o nim mowa, kręcił się koło domu pani Elizy Przechodzień – sympatycznej właścicielki butiku z ekskluzywnym obuwiem. Kręcichwost nie był jednak zainteresowany parą bardzo drogich butów, a pewnym sekretem, który pani Eliza pilnie skrywała przed światem. Otóż pani Przechodzień tak naprawdę na życie zarabiała w zupełnie inny sposób! Pod pseudonimem wydawała niezwykle popularne książki kucharskie, a jej przepisy cieszyły się ogromnym uznaniem (także wśród renomowanych szefów kuchni). Czego od pani Elizy chce Kręcichwost? I jak kuny wplączą się w historię z podejrzanym wąsaczem w roli głównej? Sprawdźcie sami!

„Pięć sprytnych kun” to książka, przy której uśmiejecie się do łez. Co więcej, perypetie przesympatycznych, niezwykle przebiegłych i bardzo zaradnych kun pochłoną Was bez reszty. Jeśli pokochaliście „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek…” to historia Prota Eustachego i jego gangu zdecydowanie przypadnie Wam do gustu. Fabuła opowieści jest ciekawie zawiązana, a wątki świetnie się tu przeplatają, nie bez zasługi narratora, który bardzo aktywnie prowadzi czytelników przez opowieść. Całość dopełniają fenomenalny dowcip, świetne dialogi i naprawdę urzekające postaci. Tu nawet czarnych charakterów nie da się nie lubić, choć przez całą książkę mieliśmy ogromną ochotę utrzeć im nosa!

Justyna Bednarek zadbała nie tylko o ciekawą treść, ale także o niebanalne dodatki. Otóż pomiędzy strony wplecione zostały… rymowane przepisy! W dodatku okraszone sporą ilością dobrego humoru, więc świetnie pasują one do treści. Nie martwcie się jednak tym, że nie znajdziecie w nich proporcji czy dokładnej instrukcji przyrządzenia potrawy. Kompletne receptury czekają na smakoszy i czytelników, lubiących kulinarne eksperymenty na końcu książki 😊!

„Pięć sprytnych kun” to nie tylko przezabawna i interesująca historia. To także humorystyczne i bardzo miłe dla oka ilustracje Daniela de Latour. My uwielbiamy książki pani Justyny z grafikami tego ilustratora. Ten duet autorów gwarantuje świetną zabawę, w której tekst i obrazki stanowią nierozerwalną, niezwykle kompletną całość!

Gorąco polecam „Pięć sprytnych kun” czytelnikom od 6. roku życia. Jest to niezwykle… apetyczna książka!

Metryczka:

• autor – Justyna Bednarek
• ilustrator – Daniel de Latour
• wydawnictwo – Poradnia K

Szukacie innych recenzji ksiażek Justyny Bednarek z ilustracjami Daniela de Latour? Zajrzyjcie tu:

Zielone piórko Zbigniewa. Skarpetki kontratakują – recenzja

Zapraszamy na Czytelnicze Podwórko! Znajdziesz nas również na Facebooku!