Książka bez obrazków – recenzja
Dzieci nie przepadają za książkami bez obrazków. W końcu co ciekawego można znaleźć w takich książkach? Ilustracje niejednokrotnie są dla małych czytelników ważniejsze niż sama treść opowiadań. Co więc takiego ma do zaoferowania „Książka bez obrazków” wydawnictwa Czarna Owca? Czy będzie w stanie zainteresować dzieci swoją historią? Zajrzyjcie razem z nami do tej nietypowej publikacji i sprawdźcie, czy macie do siebie wystarczająco dużo dystansu, by przeczytać ją do końca!
Okładka „Książki bez obrazków” jest bardzo minimalistyczna. Jej wnętrze również. Na niemal każdej stronie znajdziecie zaledwie zdanie lub dwa, wydrukowane na białym tle. Niby nic, ale czy na pewno? Z każdą stroną książka robi się coraz… dziwniejsza, a jednocześnie zachęca, by czytać ją dalej. Ale zacznijmy od początku! „Książka bez obrazków” to opowieść, w której dorosły musi przeczytać absolutnie każde słowo – takie są zasady! I początek faktycznie może się wydawać względnie normalny, a wręcz odrobinę nudnawy. Jednak im dalej w… książkę, tym więcej… śmiechu!
„Książka bez obrazków” to lektura, która zmusza dorosłych do wygłupów. Dziwne słowa, zdania bez sensu, śmieszne dźwięki – nie jest łatwo wyjść z butów poważnego rodzica i wcielić się w plotącego głupoty żartownisia. Jeśli jednak zdystansujemy się do siebie i zaczniemy się bawić książką to możemy stworzyć z tej lektury całkiem niezły kabaret.
Na ogół unikam głupawych książek, z reguły chciałabym, aby moje dzieci czytały coś, co ma jakieś przesłanie i niesie ze sobą coś wartościowego. W przypadku „Książki bez obrazków” zrobiłam wyjątek. Wiele razy powtarzam naszemu Kubie, że musi mieć do siebie dystans, że czasem warto się powygłupiać i pożartować (także z siebie!). Jakby jednak nie było – przykład idzie z góry. Sama nie raz łapię się na tym, że trudno mi jest się naśmiewać z siebie samej, a dzięki tej książce mieliśmy świetną okazję, by pośmiać się z siebie całą rodziną!
Zachęcam, byście bawili się tą książką. Czytajcie ją na głosy, róbcie głupie miny! W końcu tak rzadko bywają okazje, kiedy dorosły może bezkarnie zrobić z siebie wariata.
Osobiście polecam „Książkę bez obrazków” dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym.
Chcecie wiedzieć więcej lub szukacie inspiracje do tego jak zabawić maluchy tą książką? Zobaczcie jak robi to Maciej Stuhr – jest fenomenalny!
Metryczka:
- autor – B. J. Novak
- wydawnictwo – Czarna Owca
Zapraszamy na Czytelnicze Podwórko! Znajdziesz nas również na Facebooku!
https://www.facebook.com/Czytelnicze-Podw%C3%B3rko-110350537349797