Szmeranie – recenzja
Język polski pełen jest chrzęszczących, szeleszczących i szemrzących wyrazów. Ma dzięki temu swoją niepowtarzalną melodię, która w rymowanych książkach dla dzieci urzeka w sposób szczególny, o ile autor ma odpowiedni pomysł na wykorzystanie w swoim utworze słów z dużym nagromadzeniem dźwięcznych głosek. Ostatnio nakładem wydawnictwa Sto Stron ukazała się książka Aleksandry Michalczyk, która jak nikt inny wykorzystała ogromny potencjał naszego języka, tworząc opowieść szumiącą od pierwszego wersu, po ostatni. Zobaczcie sami! Zapraszamy do naszej recenzji, w której pokazujemy „Szmeranie”.
Wyobraźcie sobie, że wszystkie dźwięki mają swoje królestwo. Teraz panuje tam noc, a wszystkie szumy, chrzęsty i szmery smacznie śpią i śnią. Nagle wszędzie rozlegają się głośne fanfary i krzyki, zwiastujące ważne ogłoszenie. Król Chrzęston pragnie wygłosić orędzie do swych poddanych, wszyscy więc, bez żadnego wyjątku, mają stawić się na jego dworze. Dźwięki wcale nie są chętnie, by wychodzić spod ciepłych kołder i pod osłoną nocy wędrować do królewskiego pałacu. Mimo to, by nie zawieść króla, opuszczają domostwa i ruszają w drogę. Trzepoty lekko fruną na skrzydłach, szumy pędzą na rowerach, a chrupoty i trzeszczące stwory ruszają na piechotę. Jakie wieści czekają na nich na królewskim dworze? Pozostawię tę kwestię Waszym domysłom, zapewniam jednak, że finał będzie dla Was niemałym zaskoczeniem 😉!
To, co w „Szmeraniu” zachwyca, to naprawdę udana zabawa słowem. Spisana rymem historia wędrówki dźwięków ma świetny rytm, a dzięki nagromadzeniu szeleszczących głosek ma również piękną melodię, będąc zupełnie przy okazji nie lada wyzwaniem przy głośnym czytaniu. Do tego wszystkiego dźwięczne wyrazy są świetnym bodźcem dla wyobraźni! Wystarczy, że młodzi czytelnicy zamkną oczy i już są gotowi, by ruszyć ramię w ramię z poddanymi Chrzestona na spotkanie z nieznanym.
Gdy zaś jesteśmy przy zamykaniu oczu, nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, że po raz kolejny wydawnictwo Sto Stron postanowiło na publikację, która wychodzi poza okładkę i strony, tym razem za sprawą przeuroczej opaski na oczy, którą w przedsprzedaży można było otrzymać razem z egzemplarzem książki. Stanowi ona udany dodatek, który pomoże dzieciom wypełnić orędzie Chrzęstona (co zapewne stanowić będzie niemałą pomoc dla rodziców w niektórych sytuacjach, ale o tym cicho sza!), ale nie tylko! Za jej sprawą dzieci będą mogły jeszcze intensywniej delektować się szumami i trzaskami wiersza, a uroczy wizerunek na opasce pomoże czytelnikom na chwilę stać się jednym z bohaterów opowieści Aleksandry Michalczyk. Nie martwcie się jednak, jeśli nie udało Wam się znaleźć w grupie przedpremierowych szczęśliwców! Z powodzeniem zastąpi ją miękki szalik czy kolorowa chustka.
Pozwólcie, że skoro dotknęłam już tematu bohaterów, to właśnie na nich w tej chwili się skupimy. „Szmeranie” bowiem przemawia do wyobraźni czytelników nie tylko melodyjnym tekstem, ale także obrazem. Na poszczególnych stronach ujrzycie prawdziwą plejadę osobistości. Autorka ubrała dźwięki w naprawdę niezwykłe formy, raz przedstawiając je niemal jako ludzi, by innym razem swoją powierzchownością przypominały one zwierzęta, leśne duszki, czy stwory do złudzenia przypominające instrumenty muzyczne. Całość zaś jest bardzo przyjemna w odbiorze i zdecydowanie zachęca, by lekturę o dźwiękach włączyć do codziennych rytuałów.
Gorąco polecam „Szmeranie” do czytania i szeptania z dziećmi już od 3. roku życia.
Metryczka:
- autor – Aleksandra Michalczyk
- ilustrator – Aleksandra Michalczyk
- Wydawnictwo Sto Stron