Lalani z dalekich mórz – recenzja
Są takie opowieści, gdzie magia tak subtelnie przeplata się z dawnymi wierzeniami i tradycjami, że jest niemalże nieuchwytna. Taka jest właśnie „Lalani z dalekich mórz” – piękna, pełna mitycznych stworzeń oraz czarów, a także głębokich treści, wzruszająca i ważna, a przede wszystkim niezwykle emocjonująca. Pozwólcie więc, że pokażę Wam ją nieco bliżej i dajcie zabrać się w podróż przez Sanlagitę i Przesłonięte Morze, spowite gęstą i jakże mroczą mgłą…
Sanlagita mogłaby być piękna, gdyby słychać było na niej śpiew ptaków, a susza nie niszczyłaby wszystkiego na swej drodze. Sanlagita mogłaby być wyspą, na której żyłoby się dobrze, gdyby nie posępna góra Kahna, która swą nieprzewidywalnością wypełniała serca mieszkańców nieustannym strachem. Niestety, było to miejsce, gdzie żyło się ciężko, dlatego w Dzień Żeglugi najsilniejsi i najmądrzejsi spośród mężczyzn ruszali w morze, by znaleźć górę Isa i szczęście, które miało tam czekać na każdego. Nikt jednak z tych wypraw nie wracał. Czasem morze wyrzucało resztki rozbitych statków, czasem zaś puste łodzie, niczym widna, samotnie dryfowały do brzegu, by swym milczeniem powiadomić rodziny żeglarzy o ogromnej stracie. Mieszkańcy Sanlagity każdego dnia wznosili modły, by jeszcze ten jeden dzień odbył się bez strat, by Kahna dalej spała, a życie toczyło się spokojnym rytmem. Niestety, modlitwy Lalani nie miały zostać wysłuchane.
Gdy mama Lalani ukłuła się w palec w czasie zszywania sieci, serce dziewczynki niemal wyrwało się z piersi. Każdy na Sanlagicie wiedział o chorobie, na którą umierało wiele kobiet, zajmujących się cerowaniem. Jedno skaleczenie wystarczyło, by gorączka zaczęła trawić słabnące z minuty na minutę ciało kobiety. To wydarzenie przypieczętowało los Lalani. Dziewczyna miała dość tkwienia w wyczekiwaniu na nieuniknione. Codzienny lęk przed górą, nieustanny głód i pragnienie, brak ziół, który uniemożliwiał leczenie chorych, w tym malutkiego Toppiego, strach przed gniewem ojczyma i okrucieństwem jego syna, a teraz jeszcze choroba matki. Lalani postanowiła wziąć los w swoje ręce i pod osłoną nocy wyruszyła w samotną podróż ku brzegom wyspy Isa. Czy uda jej się pokonać mgłę, która miesza zmysły i wciska w głowę niepokojące myśli? Czy znajdzie nakrapiany kwiat, który mógłby uleczyć jej matkę? Jak poradzi sobie z przeciwnościami losu i kogo spotka na swej drodze?
„Lalani z dalekich mórz” to książka, która ogromnie porusza. Pełno tu niesprawiedliwości i okrucieństwa, zwłaszcza tego w najgorszej postaci, bo skierowanego przeciw najsłabszym. Na Sanlagicie nikt nie słucha mądrych dziewcząt, które swą wiedzą mogłoby pomóc wielu. Nikt nie dba tu o mniej uzdolnionych, a każdy przejaw strachu, zwłaszcza u chłopców, traktowany jest z pogardą. Jak więc być sobą? Jak odważyć się wyrazić sprzeciw, gdy lęk paraliżuje serce i zabiera głos? Lalani znajduje ulgę w działaniu. Jej przyjaciółka, Veyda, w sprzeciwie utartym zwyczajom. Jednak nie każdy potrafi się odnaleźć w tym nieprzyjaznym otoczeniu. Oprócz tych niewiarygodnie silnych i odważnych dziewcząt, poznacie także Hetsbiego. Chłopca zagubionego, szukającego akceptacji i wsparcia, które nie nadchodzą. Pod wpływem ucisku i przemocy gubi się jeszcze bardziej, oddala się od swych przekonań i zaczyna czuć to, czego nie powinno czuć żadne dziecko. Wstręt do samego siebie. Jego zmagania z poszukiwaniem własnej ścieżki są równie poruszające, jak podróż, którą ma przed sobą Lalani…
Książka Erin Entrady Kelly wzbudza ogromne emocje i jest pełna życiowych dylematów i ważnych refleksji. Jej bohaterowie, a zwłaszcza Lalani, stają przed niewyobrażalnie wręcz trudnymi wyborami. Czy w obliczu zagrożenia należy uciekać, czy może stanąć w obronie drugiego człowieka? A co zrobić, gdy towarzysz, będący w niebezpieczeństwie jest tak naprawdę naszym oprawcą? Czy zemsta przynosi ulgę? To tylko kilka z pytań, na które spróbują odpowiedzieć Lalani, jej przyjaciele i napotkane w czasie podróży mityczne stworzenia.
To, co urzeka w tej opowieści, to pojawiające się tu i ówdzie krótkie teksty, przypominające poniekąd medytacje (choć nie zawsze są one spokojne i prowadzące do wyciszenia). W tych niedługich rozdziałach, będących swoistymi wtrąceniami, poznacie niezwykłe stwory, czasem niebezpieczne, czasem tajemnicze. Zagłębicie się w ich myśli, uczucia, spróbujecie zrozumieć motywy ich działań. Są to jedyne treści, ozdobione subtelnym ilustracjami, co pomaga budować klimat opowieści i z pewnością sprawi, że czytelnicy z łatwością będą podążać śladami Lalani, poznając Sanlagitę, niespokojne Przesłonięte Morze i wyspę Isa, gdzie spotkają ostatniego Baję Vinka, żądlące Goyuki oraz drzewa Whenbo, które niespokojnie szepczą swoje imiona.
Gorąco polecam „Lalani z dalekich mórz” czytelnikom od 9. roku życia. Piękna, wzruszająca fabuła, muśnięta magią, pełna mitów i cennych refleksji urzeka od pierwszej strony. Nie sposób się od niej oderwać, nie można się przy niej nie wzruszyć. Trzeba ją przeczytać.
Metryczka:
- autor – Erin Entrada Kelly
- ilustrator – Lian Cho
- tłumacz – Maria Jaszczurowska
- Wydawnictwo Literackie