Star Stable. Opowieści z Jorvik
Myślę, że wielu z nas zna niejedną ekranizację, powstałą na kanwie scenariusza gry komputerowej. Największym fenomenem jest tu bezsprzecznie saga o pewnej znanej pani archeolog. Czy jednak mieliście do czynienia z książkami, do których napisania autorów skłoniła właśnie gra? Owszem, spotkałam na swojej czytelniczej drodze kilka powieści dla dorosłych, opartych na uniwersum znanych gier, ale zwykle pozostawiały one wiele do życzenia. Ostatnio jednak w moje ręce wpadła seria „Star Stable”, kierowana do nastolatek. Całkiem niedawno swoją premierę miała książka „Star Stable. Opowieści z Jorvik” i to właśnie do recenzji tego tytułu chciałam Was dzisiaj zaprosić. Jesteście ciekawi?
Zacznijmy jednak może krótko od tego, jak powstał cykl książek „Star Stable”. Cała historia tej czytelniczej serii zaczęła się od gry o zupełnie innym tytule. W 2005 roku wydana została „Starshine Legacy” – pierwsza gra, w której poznacie Jeźdźców Dusz, których zadaniem jest ochrona Jorvik przed Garnokiem i Jeźdźcami Mroku. W oparciu o to uniwersum w 2011 roku powstała gra online „Star Stable”, która szybko skradła serca graczy nie tylko w Szwecji, ale także na całym świecie. I to z połączenia tematyki i fabuły obu tych gier powstały właśnie powieści „Star Stable”. Poznacie w nich Jeźdźców Dusz, cztery przyjaciółki – Alex, Lindę, Anne i Lisę, które są niemalże nierozłączne. I choć każda z nich jest zupełnie inna, to właśnie te różnice sprawiają, że bohaterki świetnie się uzupełniają. Ich świat pełen jest magii, z którą muszą się mierzyć, chroniąc Jorvik przed złem. Jednak dziewczęta zmagają się nie tylko z mrokiem Pandorii, ale także z własnymi emocjami i problemami. To połączenie wątków fantastycznych i obyczajowych sprawia, że książki Heleny Dahlgren są rozchwytywane przez młode czytelniczki. Do tej pory w Polsce ukazały się dwa tomy z tej serii oraz „Star Stable. Opowieści z Jorvik”, które są zbiorem opowiadań, uzupełniającym historię Jeźdźców Dusz.
W książce „Star Stable. Opowieści z Jorvik” znajdziecie cztery opowiadania. Każde z nich poświęcone jest innej bohaterce i dzieje się podczas innej pory roku. Wątki, o których przeczytamy wyjaśniają niektóre tajemnice Jeźdźców Dusz. Pierwszy rozdział zabierze nas do pachnącego przedwiośniem Jorvik, gdzie leśne polany pełne są niebieskich dzwonków. Te niepozorne kwiatki budzą w Lisie bolesne wspomnienia. Dziewczyna każdej wiosny wraca myślami do wydarzeń z dzieciństwa, kiedy to postanowiła nigdy więcej nie jeździć konno. Co takiego stało się w Teksasie?
W drugim rozdziale przyjrzymy się Anne. W poprzednich tomach być może nieco drażnił Was jej perfekcyjny styl bycia. Idealny strój do jazdy konnej, doskonale zaplanowane treningi… Szybko jednak okaże się, że to, co widzimy nie wynika z charakteru bohaterki. Ten na pierwszy rzut oka wyniosły i nieco snobistyczny wizerunek jest efektem wymagań, jakie ma w stosunku do dziewczynki jej mama. „Opowieści z Jorvik” będą okazją, by przyjrzeć się ich niełatwym relacjom…
Opowiadanie, którego akcja dzieje się jesienią pozwoli nam zasmakować magii Jorvik. Zbliża się Halloween, ulubione święto Lindy. I choć zwykle towarzyszące mu strach i ekscytacja były dla dziewczyny przyjemne, to w tym roku w atmosferze czuć namacalne wręcz napięcie. Linda od jakiegoś czasu miewa wizje i sny z udziałem…Galopującego Thompsona. Legenda o nim od wielu lat krąży po Jorvik. Niepokojące sny sprawiają, że Linda zaczyna przeszukiwać bibliotekę i zgłębiać podania o jeźdźcu bez głowy. Kto wie… Może przyszedł czas, by rozliczyć mieszkańców Jorvik z błędów przodków?
Ostatnia historia poruszyła mnie najbardziej. Przyjrzymy się w niej Alex, dziewczynie, która nie mieszka z rodziną, choć nie jest sierotą. Obserwując tę bohaterkę można odnieść wrażenie, że już dawno pogodziła się ona ze swoją samotnością. Jednak pewnego wigilijnego wieczoru odczuje ją wyjątkowo dotkliwie. W końcu święta to czas, który każdy chciałby spędzić z bliskimi… I gdy wszystko wskazuje na to, że Alex spędzi ten dzień samotnie, wydarzyło się coś, co być może odmieni jej los na zawsze. Alex spotka chłopca, który podobnie jak ona nie spędza Wigilii z rodzicami. I choć dziewczynka znajduje otuchę w jego towarzystwie, to jest coś w tym bladym chłopcu, co wzbudza pewien niepokój i łapie za serce. Jednak by wiedzieć więcej, musicie sięgnąć po „Star Stable. Opowieści z Jorvik”.
Ten nowowydany zbiór opowiadań z pewnością zachwyci fanów zarówno gry jak i książek z cyklu „Star Stable”. Pragnę jednak podkreślić, że warto po niego sięgnąć znając wcześniejsze przygody Lisy, Anne, Lindy i Alex. Pozwoli to płynnie poruszać się po fabule i docenić historie, opisane przez autorkę. Każda z opowieści, tak jak i ich bohaterki, ma inny charakter. Emocje, towarzyszące fabule zmieniają się, od smutnej i nieco filozoficznej opowieści Lisy, przez ekscytującą relację Lindy po wzruszającą historię Alex. Każda z nich jest poruszająca, ciekawa i przede wszystkim cudownie zilustrowana. Kolory aż wylewają się ze stron. Każda rozkładówka ozdobiona jest pięknymi wstawkami, pomagającymi przenieść się do Jorvik, tonącego w feerii wiosennych kolorów, spalonego latem, przyozdobionego jesiennymi liśćmi, bądź skąpanego w skrzącym się śniegu. Estetyka tej książki zachwyca. Jeśli więc lubicie książki z cyklu „Star Stable”, to z pewnością docenicie kunszt „Opowiadań z Jorvik”.
Polecam „Star Stable. Opowiadania z Jorvik” czytelnikom od 9. roku życia (w szczególności oczywiście fanom całej serii, ale nie tylko!).
Metryczka:
- autor – Helena Dahlgren
- ilustrator – Marie Beschorner
- tłumacz – Monika Motkowicz
- wydawnictwo – Znak Emotikon