Święta w Valleby. Niespodziewane prezenty – recenzja
Nie będę ukrywać, że dziś powiem Wam o najbardziej wyglądanej przez nas świątecznej nowości… O tym, czy się na pewno w tym roku pojawi i czy będzie równie udana jak zeszłoświąteczna część, dyskutowaliśmy w zasadzie już od stycznia! I to nie tylko ze względu na to, że po prostu uwielbiamy ten cykl, ale także dlatego, że ta nowa forma, w której czytelnicy w pewien sposób współuczestniczą w fabule, wyjątkowo nam odpowiada. No dobrze, nie przeciągajmy już. Święta w Valleby powróciły! Zerknijcie więc razem z nami jaką tajemnicę skrywa drugi tom z tego bożonarodzeniowego cyklu – oto „Niespodziewane prezenty”!
Valleby wyglądało przepięknie! Śnieżna pierzynka przykryła chodniki i skwery, choinka dumnie mieniła się lampkami na placu przed hotelem, a szafranowe bułeczki zapachem zwiastowały rychłe nadejście Wigilii. Część mieszkańców już pakowała prezenty, inni wysyłali świąteczne kartki. Maja także wypisała życzenia na pocztówkach, w dodatku szyfrem, zupełnie zapomniała jednak o znaczkach. Wspólnie z Lassem ruszyli więc przez zaśnieżone Valleby, by nadać pocztę. Nie sądzili, że zupełnie przypadkiem wpadną w sam środek… podejrzanej i nieco tajemniczej sytuacji. Kim jest dwójka dość osobliwie ubranych podróżnych, których spotkali w porcie? I dlaczego Rune wypisuje dziwaczne i odrobinie niepokojące życzenia na świątecznych kartkach? Podążajcie krokami Lassego i Mai, a przekonacie się sami!
„Święta w Valleby. Niespodziewane prezenty” to drugi tom bożonarodzeniowego cyklu pod szyldem „Biura Detektywistycznego Lassego i Mai”. Skrywa on kolejną, świąteczną tajemnicę, którą czytelnicy rozwikłają wspólnie z głównymi bohaterami. Jak to możliwe? Na każdej stronie autor zawarł zagadkę, którą młodzi odbiorcy muszą rozwiązać. Tym razem znajdziecie tam szyfry, zadania, trenujące spostrzegawczość oraz proste zagadki logiczne czy matematyczne. Świetnie budują one atmosferę wokół lektury, angażując czytelników w lekturę w takim stopniu, że jej przerwanie przed dobrnięciem do zakończenia jest po prostu niemożliwe!
Sama fabuła jest bardzo przyjemna. By nie zdradzić zbyt wiele, powiem tylko że wspaniale nawiązuje ona do istoty świąt! Zakończenie jest cudne i w połączeniu z dziesiątkami szafranowych bułeczek (znajdziecie je dosłownie wszędzie!), świątecznymi gwiazdami w oknach i choinkowymi dekoracjami, które ujrzycie na każdej rozkładówce, roztoczą wokół Was ciepło bożonarodzeniowej atmosfery. Nie zabraknie też ciekawostek o szwedzkich smakołykach. Piliście kiedyś kawę z jajkiem? Dino Panini z pewnością zdradziłby Wam przepis na takową 😉!
Gorąco polecam nowość „Święta w Valleby. Niespodziewane prezenty” wszystkim wielbicielom bożonarodzeniowych książek! Możecie śmiało sięgać po tę pozycję z dziećmi już od 6. roku życia. My połknęliśmy ją w kilka chwil i już zaczynamy odliczać dni do kolejnej części!!!
Metryczka:
- Autor – Martin Widmark
- Ilustrator – Helena Willis
- Tłumacz – Barbara Gawryluk
- Wydawnictwo Zakamarki
Link do strony wydawnictwa:
https://www.zakamarki.pl/produkt/swieta-w-valleby-niespodziewane-prezenty/
Zerknijcie także tu:
Święta w Valleby. Wielka awaria prądu – recenzja