Strażniczka Słońca – recenzja
„Strażniczka Słońca” to najpiękniejsza książka w naszej biblioteczce i gwarantuję, że nie ma w tym stwierdzeniu ani grama przesady. Na tę wiosenną nowość od Wydawnictwa Literackiego czekałam bardzo niecierpliwie. Nie byłam w tym osamotniona, gdyż wielu z Was wypatrywało tej premiery z wypiekami na policzkach. W końcu każdy, kto czytał „Śnieżną Siostrę” wie, że ze współpracy Mai Lunde i Lisy Aisato powstają arcydzieła i perły literatury dziecięcej. Jaka jest „Strażnicza Słońca”? Zajrzyjcie do naszej recenzji!
Lilia nie pamiętała jak wygląda słońce. Znikło, gdy miała rok i nikt go od tamtej pory nie widział. Świat pogrążył się w szarości i bylejakości. Nieustannie siąpił deszcz, który sprawiał, że wilgoć wkradała się pod każde ubranie i w każdy kąt. Ziemia nie rodziła plonów, drzewa nie owocowały. Dzieci chudły w oczach, wszyscy chodzili głodni. Nic dziwnego, skoro surowy klimat zabijał niemal wszystkie rośliny. Jedynie dziadkowi Lilli jakimś cudem udawało się wyhodować cokolwiek w pilnie strzeżonej szklarni. Dzięki temu raz na trzy dni w wiosce wszyscy cieszyli się soczystymi owocami i pożywnymi warzywami. Jednak pewnego dnia Lilia zupełnym przypadkiem odkryła, iż dziadek skrywał przed wszystkimi wielką tajemnicę…
Pewnego poranka dziadek Lilii zapomniał śniadania. Dziewczyna, kierując się troską o starszego pana, postanowiła złamać zakazy i udała się do szklarni, by przynieść mu zostawiony posiłek. Nikogo tam jednak nie zastała. Zobaczyła jedynie puste donice, rachityczne sadzonki i nędzne plony, które w niczym nie przypominały dorodnych smakołyków, którymi częstował wszystkich dziadek. Ten widok nie dawał Lilii spokoju, postanowiła więc przy najbliższej okazji śledzić dziadka, by znaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania. Idąc jego śladami trafiła do przełęczy, która poprowadziła ją do… raju! Dolina, w której się znalazła Lilia pełna była pachnących kwiatów oraz pysznych i soczystych owoców. Plony tej pięknej krainy wykarmiłyby całą wioskę, dlaczego więc mieszkał w niej tylko jeden człowiek? I co sprawia, że w tym miejscu jest tak pięknie, gdy tuż obok wszystko umiera? Czego Lilia dowie się od Chłopca, mieszkającego w dolinie? Sięgnijcie po „Strażniczkę Słońca” i sprawdźcie sami!
„Strażnicza Słońca” to cudowna opowieść o tym, że w przyrodzie wszystko ma swoje miejsce i czas. Piękna baśń Mai Lunde pokazuje czytelnikom świat, w którym tytułowa Strażniczka postanowiła zamknąć słońce w skalnej grocie. Przez długi czas nie poznajemy motywów jej działania. Trudno z resztą zrozumieć jak ktoś może uważać słońce za swoje. Postapokaliptyczny krajobraz, który pokazuje nam Lilia i cudowna kraina wiecznej wiosny są jak zderzenia dwóch światów! I choć młoda dziewczyna początkowo zachłysnęła się szczęściem i utrzymuje istnienie doliny w tajemnicy (na prośbę Chłopca z resztą), to już wkrótce w jej sercu pojawia się to palące uczucie… Wyrzuty sumienia? Poczucie niesprawiedliwości? Trudno je nazwać, jednak Lilia walczy ze sobą i poczuciem współodpowiedzialności za mieszkańców wioski. Jaką decyzję podejmie dziewczyna? I jakie będą konsekwencje wyborów, których dokona?
Historia Lilii to także opowieść o pierwszej miłości, przyjaźni i trudach dojrzewania. Nastoletnia Lilia czuje, że się zmienia. Nie czerpie już przyjemności z zabaw z rok młodszą od niej Theą. Czuje się z tym źle, jednak nie wie, jak wytłumaczyć swoje emocje przyjaciółce. Co więcej, tajemnice wynikające z poznania Chłopca stawiają między dziewczętami kolejny mur. „Strażniczka Słońca” to książka o wielu wątkach, dotykająca wielu problemów i zawiłości ludzkich uczuć oraz relacji. Każdy rozdział to piękne przemyślenia, pokazujące, że nic nie jest albo czarne, albo białe. Świat jest feerią barw, w których czasem niełatwo jest się odnaleźć.
Nie da się pisać o „Strażnicze Słońca” nie wspominając o ilustracjach. Grafiki Lisy Aisato są niemal jak obrazy, proszące się, by oprawić je w ramy. Ilustratorka cudownie pokazuje estetyczne zderzenie dwóch krain. Wioska Lilii tonie w szarości, a smutek i poczucie beznadziei wręcz kapią ze stron niczym łzy. Jednak gdy przeniesiemy się do doliny, wszystko się zmienia. Widać szczęście, a soczyste barwy rozgrzewają serce czytelnika. Dają nadzieję na zmianę… Jednak nic w tej książce nie będzie proste i oczywiste. Widać to zarówno w tekście, jak i na ilustracjach. Morze emocji, wiele dylematów i niełatwych wyborów sprawiają, że książka chwyta za serce. Jest to zdecydowanie opowieść, która pozostawia po sobie ślad!
„Strażniczka Słońca” to książka, którą trzeba się delektować. Nie jest to łatwe, bo opowieść o Lilii, Chłopcu i Strażniczce naprawdę wciąga i nie sposób się od niej oderwać. Jednak zapewniam, że jest to jedna z tych książek, o których marzy się, by się nigdy nie skończyły. Chciałoby się ją brać garściami, czytać jeszcze, i jeszcze, i jeszcze… Maja Lunde i Lisa Aisato stworzyły coś pięknego. Ta książka zajmie szczególne miejsce w naszej domowej biblioteczce i z pewnością często będziemy do niej wracać. Ta cudowna opowieść o odpowiedzialności za przyrodę, miłości, przyjaźni i tęsknocie za bliskością powinna znaleźć się w każdym domu!
Gorąco polecam „Strażniczkę Słońca” dzieciom od 7. roku życia oraz dorosłym. Jestem pewna, że każdy zachwyci się tą książką. Daje ona nadzieję, ociera łzy i pomaga cieszyć się światem. Ja jestem nią oczarowana. A Wy?
Metryczka:
- autor – Maja Lunde
- ilustrator – Lisa Aisato
- tłumacz – Milena Skoczko
- Wydawnictwo Literackie