Jurka i Wąsik – recenzja
„Mistrzowie Światowej Ilustracji” to seria, w której wydawnictwo Dwie Siostry prezentuje najpiękniejsze dzieła klasycznej literatury dla dzieci. Co ważne, każdy z prezentowanych w tym cyklu tytułów został zilustrowany przez najwybitniejszych grafików z całego świata. Tym razem chciałabym pokazać Wam nowość, która tak do końca nowością nie jest. „Jurka i Wąsik” to książka, która w Niderlandach znana jest od 30 lat. W Polsce po raz pierwszy ukazała się pod koniec ubiegłego roku. Zajrzyjcie razem z nami do tej ciekawej opowieści.
Wąsik został mianowany kierownikiem pociągu reprezentacyjnego. A warto dodać, że nie był to byle jaki pociąg! Musiał on wyruszyć punktualnie, dotrzeć do celu bez przeszkód, a sam kurs miał być po prostu idealny. Dlaczego? Otóż pociąg reprezentacyjny miał przewozić samego prezydenta Kanduczystanu wraz z liczną świtą oraz ministrami transportu i środowiska. Nic więc dziwnego, że Bert Wąsik był zdenerwowany swoją odpowiedzialną rolą. Chciał, by wszystko odbyło się zgodnie z planem.
Na odjazd pociągu reprezentacyjnego czekała także Jurka, sympatyczna dziewczynka, która w wolnych chwilach udzielała się w Jeżowym Patrolu, chroniąc urocze jeże przed wypadkami na ruchliwych drogach. W pewnej chwili ujrzała, że wszyscy jej podopieczni (którzy powinni odpoczywać na pobliskiej łączce) buszują na torach pomiędzy kołami pociągu! Jurka nie mogła tego tak zostawić i ruszyła na ratunek swoim kolczastym przyjaciołom. W ratowanie małych jeży wciągnęła nawet Wąsika, który wcale nie martwił się zwierzętami, jednak z przerażeniem myślał o zwiększającym się opóźnieniu pociągu. Na szczęście jeże udało się uratować, w przeciwieństwie do posady Berta. Wylany z pracy Wąsik wraz z Jurką i jej jeżami wrócił do domu, gdzie odkrył, że jedno ze zwierząt wcale nie jest jeżem, tylko tykającą bombą zegarową! Mało tego, ku przerażeniu byłego kierownika pociągu, Jurka przypomniała sobie, że pod kołami składu widziała drugą, taką samą bombę. Czy Wąsikowi uda się uratować pociąg i jego pasażerów przed wybuchem niebezpiecznego ładunku? Sięgnijcie po książkę „Jurka i Wąsik” i przekonajcie się sami!
„Jurka i Wąsik” to książka, którą czyta się z zapartym tchem i pewnym niedowierzaniem. Co tu dużo mówić, w tej historii wszystko idzie nie tak, jak powinno. Jeże na torach, rosnące w oczach opóźnienie składu, woda sodowa zamiast wytrawnego szampana… Losy pociągu reprezentacyjnego możnaby określić mianem wielkiej komedii pomyłek, gdyby nie ta nieszczęsna bomba, która zmrozi krew niejednego czytelnika. Bądźcie jednak spokojni, w końcu na ratunek uroczystego przejazdu już ruszyli Wąsik i Jurka. Ale zaraz, zaraz… Ich pogoń za pociągiem jest równie niezdarna, jak wszystko, co w tej opowieści ma miejsce. Policja ich nie słucha, zawiadowca ignoruje ostrzeżenia, a strajk rolników uniemożliwia zatrzymanie składu. Czy w tej historii cokolwiek może się udać?
Muszę przyznać, że „Jurka i Wąsik” to opowieść, która bardzo zaskakuje. Z jednej strony czyta się ją niezwykle lekko, choć może się to wydawać paradoksalne. W końcu książka opowiada o akcie terroryzmu, który mógł zakończyć się przeogromną katastrofą kolejową. Jest jednak w tej historii coś takiego, co do ostatniej chwili nie pozwala przestać wierzyć w powodzenie szaleńczej akcji ratunkowej Jurki i Wąsika. Warto jednak podkreślić, że o ile dzieci z pewnością odbiorą przygody bohaterów właśnie jako komedię pomyłek, to dorosłym ta opowieść może się wydać przerażająco wręcz prawdziwa. Dlaczego? Już wyjaśniam!
W książce Annie M.G. Schmidt przyjrzycie się politykom, którzy za nic mają los bezbronnych zwierząt. Liczy się tylko uroczysty przejazd pociągiem, poczęstunek, szampan i polityczne dysputy na mniej i bardziej ważne tematy. Ministra środowiska drwi z ministry transportu i opóźnienia pociągu, ta zaś obrzuca koleżankę oskarżeniami za tę całą sytuację (w końcu jeże to środowisko!). Do tego nikt w tej opowieści nie traktuje Jurki poważnie, no może poza Wąsikiem, który w połowie historii odrobinę się opamiętał. Do tego wszystkiego mamy policję, która za nic nie przejmuje się zgłoszeniami o niebezpiecznym ładunku wybuchowym, za to gna na załamanie karku za Wąsikiem, który ukradł motor. I choć to wszystko może wydać się nieco przekoloryzowaną czarną komedią, to jak się nad tym głębiej zastanowimy, to czy aż tak bardzo odbiega to od rzeczywistości, z którą czasem musimy się mierzyć?
Pozwólcie, że na sam koniec napiszę parę słów o ilustracjach. Obrazki do „Jurki i Wąsika” stworzyła Fiep Westendorp, bardzo ceniona niderlandzka rysowniczka. Grafiki, które towarzyszą fabule są czarno-białe i dość proste. I choć rysunki na pierwszy rzut oka wydają się być skromne, to nie brak w nich emocji i dynamiki. Miejscami są one humorystyczne, czy wręcz prześmiewcze, a chwilę później mogą wydawać się nieco niepokojące. Ta huśtawka nastrojów świetnie oddaje wachlarz emocji, przewijający się przez przygody Jurki i Wąsika.
Uważam, że warto sięgnąć po książkę „Jurka i Wąsik”. Niebanalna historia, ciekawa konstrukcja fabuły, duże emocje i nieco przewrotna opowieść sprawiają, że jest to wyjątkowo oryginalna lektura. Losy bohaterów śledziłam z dużym zainteresowaniem i przyznam, że choć momentami są one kontrowersyjne i mocno zaskakujące, to całość uważam za bardzo udaną. W mojej opinii książka będzie odpowiednia dla dzieci od 7. roku życia.
Metryczka:
- autor – Annie M.G. Schmidt
- ilustrator – Fiep Westendorp
- tłumacz – Jadwiga Jędryas
- wydawnictwo – Dwie Siostry