Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy – recenzja
W polskiej historii zapisało się wiele charyzmatycznych, odważnych i inteligentnych kobiet, które swoimi osiągnięciami i decyzjami wpłynęły na losy rodaków. I choć ich wybitne zasługi są niepodważalne, to bywa, że historie niektórych zostały zapomniane. Dziennikarka, pisarka i wokalistka Anna Dziewit-Meller postanowiła to zmienić. Odkurzyła życiorysy niezwykłych Polek i zebrała je w książce „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. W tym roku ukazało się wznowienie tej ciekawej publikacji, w której dodatkowo zamieszczono kolorowe wersje świetnych rysunków Joanny Rusinek. Zajrzyjcie razem z nami do historii kobiet, które zdecydowanie wyprzedzały swoje czasy. Zapraszamy do naszej recenzji!
Przez opowieść „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” przeprowadzi nas Anna Henryka Pustowójtówna. Jej historia, podobnie jak wiele innych, wspomnianych w tej książce, została nieco przez nas zapomniana. A szkoda, bo o tak niezwykłych kobietach powinno mówić się głośno! Kim była Heńka Pustowójtówna? Śmiało można powiedzieć, że była to dziewczyna, która spędzała sen z powiek nie tylko swoim rodzicom, ale także… zaborcom! Nie dość, że zupełnie nie przejmowała się ona tym, co wypada, a co nie wypada, to jeszcze każdą wolną chwilę spędzała na spiskowaniu przeciwko władzy. Nawet aresztowanie nie ostudziło jej entuzjazmu. Mało tego, gdy wybuchło powstanie styczniowe Heńka nie zamierzała siedzieć z założonymi rękami. Nie tylko pomagała w szpitalu polowym, ale także czynnie uczestniczyła w walkach. Podziw dla jej odwagi i patriotycznej postawy był tak wielki, że mówiono o niej nawet w Czechach. Nic więc dziwnego, że autorka wybrała tak niezwykłą postać na narratorkę swojej książki.
Heńka Pustowójtówna zabierze nas w wiele różnych miejsc, oddalonych od siebie nie tylko na mapie, ale także w czasie! Zajrzymy między innymi na nieco mroczny, skandynawski dwór, gdzie poznamy losy siostry Bolesława Chrobrego. Też byliście zaskoczeni faktem, że pierwszy król Polski miał siostrę? Co ciekawe, w Polsce niewiele się mówi o Świętosławie, za to w krajach skandynawskich jest ona dość znana. Pisano o niej nawet w islandzkich sagach! Jej okrutny charakter, mściwe usposobienie i skłonność do intryg idealnie wpisywały się w klimat skandynawskich opowieści. Zamek Świętosławy w Skandynawii nie jest jednak jedynym niezwykłym miejscem, do którego zabierze nas narratorka.
Wspólnie udamy się do kopalni w Wieliczce, gdzie przyjrzymy się obowiązkom pierwszej kobiety, będącej chirurgiem! Magdalena Będzisławska objęła funkcję cyrulika po swoim zmarłym mężu, któremu nie raz asystowała podczas zabiegów. Szybko zyskała uznanie i zaufanie swoich pacjentów. A warto dodać, że jej praca nie należała do łatwych! Wypadki w kopalni zdarzały się często, a lekarka dysponowała jedynie podstawowymi narzędziami. Nie miała sterylnych strzykawek, środków przeciwbólowych czy antybiotyków. Mimo to dzielnie walczyła o zdrowie i życie każdego swojego pacjenta!
Wśród opowieści znajdziecie także historię Simony Kossak, córki słynnych malarzy, która nie poszła w ślady rodziców. Zamiast wziąć w dłonie pędzel i paletę, postanowiła poświęcić swoje życie przyrodzie. Zamieszkała w leśniczówce nieopodal Białowieży, gdzie dbała o dobrobyt wielu leśnych zwierząt. By ratować ich życie zbudowała nawet specjalnych odstraszasz, który ostrzegał dzikie zwierzęta przed nadjeżdżającym pociągiem! A co najważniejsze, o swoim zamiłowaniu do przyrody opowiadała innym. Pisała książki i prowadziła audycje radiowe, dzięki czemu stała się najprawdopodobniej najsławniejszą i najciekawszą panią od biologii w Polsce!
O kim jeszcze przeczytacie w książce „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”? Poznacie najsłynniejszą polską kobietę szpiega, która była inspiracją dla autora powieści o samym Jamesie Bondzie. Przeczytacie również o polskich architektkach, które przyczyniły się do odbudowy powojennej Warszawy. Wiecie możne, która z nich tak zaimponowała Pablo Picasso, że malarz na jednej ze ścian zaprojektowanego przez nią budynku namalował Warszawską Syrenkę?
Każda z opowieści Anny Dziewit-Meller jest starannie przygotowana i pełna ciekawostek. Dowiecie się co w swojej kolekcji miała Izabela Czartoryska i poznacie historię zamiłowania Wandy Rutkiewicz do wspinaczek wysokogórskich. Zajrzycie do życiorysów poetek, malarek, a nawet pewnej projektantki, na talencie której poznał się cały świat! Co ważne, po każdym rozdziale czeka na Was krótki słowniczek, który pomoże Wam oswoić trudniejsze pojęcia czy przybliżyć kontekst historyczny. Taka konstrukcja książki sprawia, że nie musicie perfekcyjnie znać historii, by świetnie odnaleźć się w opowieści.
Muszę przyznać, że książka „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” bardzo przypadła mi do gustu. Ciekawie dobrane postacie, opowieści pełne zaskakujących informacji oraz absolutnie fenomenalna narracja sprawiają, że książkę czyta się z ogromną przyjemnością. Autorka wykazała się dużą odwagą i kreatywnością, decydując się na unowocześnienie języka, którym wypowiada się Heńka Pustowójtówna. Wydaje mi się, że ten zabieg skutecznie przyciągnie uwagę młodych czytelników. Dzięki tak prowadzonej narracji postać Heńki wydaje się być swojska, niczym koleżanka z ławki. Świetny pomysł!
A już na samym końcu mam dla Was kilka słów o ilustracjach. Drugie wydanie różni się od poprzedniego właśnie obrazkami. Czarno-białe prace Joanny Rusinek zostały zastąpione kolorowymi wersjami i muszę przyznać, że książka zdecydowanie na tym zyskała! Portrety wykonane przez graficzkę są bardzo ciekawe. Podobieństwo widać na pierwszy rzut oka, a jednak Joanna Rusinek dodała każdej postaci szczyptę wigoru, dzięki czemu każda z nich ma w sobie to „coś”!
Gorąco polecam „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” czytelnikom od 7. roku życia. Gwarantuję, że będzie to udana i zaskakująca podróż po historii wybitnych Polek, o których nie zawsze pamiętamy tak, jak na to zasługują!
Metryczka:
- autor – Anna Dziewit-Meller
- ilustrator – Joanna Rusinek
- wydawnictwo – Znak Emotion