Matylda, Tymon i supermoce - recenzja

Są takie zdania, które budzą mój ogromny wewnętrzy sprzeciw. Na czele listy irytujących mnie fraz jest tak często powtarzane „Chłopaki nie płaczą!”. I choć bardzo chciałabym, by te słowa razem z innymi stereotypami odeszły do lamusa, to tak nie jest. Właśnie dlatego na każdym kroku uświadamiam moim synom, że mają prawo do wszystkich emocji, a łzy nie są oznaką słabości, a dowodem wrażliwości, tak niezwykle potrzebnej w tych czasach! Dlatego też cieszę się, że Ilona Kostecka stworzyła serię „Mogę wszystko”, pokazującą dzieciom, iż mają prawo być tym, kim tylko chcą i czuć tak, jak podpowiada im serce. Ostatnio pokazywałam Wam „Matyldę Odważną”, a dziś przychodzę do Was z recenzją drugiej książki z tej udanej serii. Zerknijcie co skrywa nowość „Matylda, Tymon i supermoce”!

Tymon cieszył się, że był starszym bratem Matyldy. Lubił, gdy siostra spoglądała na niego z podziwem. Lubił też wspólne zabawy, zwłaszcza wtedy, gdy udawali, że mają supermoce. Bywało jednak, że Matylda go irytowała. Czasem zachowywała się jak dzidziuś, no i wszędzie za nim chodziła. A przecież on był już duży i miał prawo do prywatności! Teraz też zdenerwował się na siostrę, bo pouczała go, że powinien nosić skarpetki z gumkami, żeby się nie przewrócić. Przecież on wcale nie potrzebował jakiś głupich skarpetek dla maluchów!

Gdy poirytowany Tymon zamknął się w pokoju, w jego głowie pojawiła się pewna myśl… Jak by to było, gdyby Matylda nie była jego siostrą? Miałby więcej spokoju i nie musiałby spędzać czasu na dzidziusiowych zabawach… Ale przecież to niemożliwe – w końcu siostry nie znikają ot tak! Gdy jednak zszedł do salonu usłyszał fragment rozmowy rodziców, którzy mówili, że Matylda ma zostać zabrana z ich domu. I to razem z wszystkimi jej rzeczami! Na to Tymon po prostu nie mógł pozwolić! Ale czy uda mu się razem z Matyldą obmyśleć plan uratowania dziewczynki? I czy ich supermoce okażą się wystarczające? Sprawdźcie sami!

Czytelnicze Podwórko - recenzje książek dla dzieci

„Matylda, Tymon i supermoce” to zabawna i pełna emocji opowieść o tym, że relacje między rodzeństwem nie zawsze są łatwe. To także historia, w której nie zabraknie pochwały kreatywności i wrażliwości. To właśnie te cechy pomogą Tymonowi ocalić siostrę (choć jak się zapewne domyślacie, Matylda wcale nie potrzebowała ratunku 😉). Znajdziecie tu mnóstwo zabawnych zwrotów akcji, prostą, a jednocześnie bardzo przyjemną fabułę i niezwykle kolorowe ilustracje, które świetnie dopełniają treść. Całość zaś, podobnie zresztą jak pierwsza część, jest naprawdę urzekająca, gdyż pokazuje małym czytelnikom, że tak naprawdę… mogą wszystko!

To, co w tej książce podoba mi się najbardziej to to, iż Tymon i Matylda są tacy jak my. Miewają różne humory, czasem się dąsają, nie zawsze się dogadują, czasem się smucą czy złoszczą. To ważne, by pokazywać dzieciom, że mają pełne prawo do tego, by czuć i otwarcie móc o tych uczuciach rozmawiać. Co więcej, najnowsza przygoda Tymona i jego siostry będzie doskonałym przykładem tego, że nie ma nic złego w tym, że ktoś pokłóci się ze swoim bratem czy siostrą. Ważne, by na koniec dnia być pewnym tego, że w trudnych chwilach zawsze możecie na siebie liczyć. Wtedy kłótnie przestają mieć znaczenie, a ważne jest tylko to, co was łączy, a nie to, co was dzieli!

Gorąco polecam książkę „Matylda, Tymon i supermoce” do rodzinnej lektury z dziećmi od 4. roku życia.