Przygoda w kanałach. Czytam i decyduję

Jestem przekonana, że bajki z nieliniową fabułą to coś, co zachwyci młodych czytelników. Możliwość kształtowania opowieści i kierowania losami bohaterów to pokusa, której trudno się oprzeć 😉. Jakiś czas temu pokazywałam Wam książki paragrafowe dla starszych dzieci (linki do recenzji znajdziecie pod metryczką), dziś zaś mam coś dla przedszkolaków i czytelników w wieku wczesnoszkolnym. Zerknijcie co kryje „Przygoda w kanałach”!

Był letni, nieco pochmurny dzień. Właśnie przestał padać deszcz. Antek spacerował uliczkami miasta i beztrosko skakał po krawężniku, gdy nagle stało się coś, co szybko zepsuło mu humor. Chwila nieuwagi wystarczyła, by stracił równowagę i runął jak długi wprost do kałuży. I pewnie nie byłoby w tym nic tak strasznego, gdyby nie fakt, że w czasie upadku jego ulubiony breloczek wpadł prosto do studzienki kanalizacyjnej! W dodatku był to prezent od najlepszego przyjaciela, co więc teraz Antek powie Walusiowi? Musiał jakoś breloczek odzyskać! Tylko co tu zrobić? Jak znaleźć wejście do kanałów? A może zamiast szukać drobiazgu w błocie i szlamie po prostu kupić taką samą błyskotkę w sklepie z pamiątkami? Jakiego wyboru dokona Antek? To zależy tylko i wyłącznie od Was!

Czytelnicze Podwórko - recenzje książek dla dzieci

„Przygoda w kanałach. Czytam i decyduje” to opowieść, w której to właśnie młodzi czytelnicy będą wybierać drogi, którymi ruszy Antek. Czy na poszukiwania breloczka ruszy z siostrą, czy może zdecyduje się na samotną wyprawę? Jak zachowa się, gdy spotka w kanałach nieznajomego? Każdy fragment historii kończy się dwoma alternatywnymi scenariuszami. Dzieci, wybierając jeden z nich, zostaną pokierowani na konkretną stronę, gdzie poznają dalszy ciąg opowieści i ponownie staną przed koniecznością podjęcia decyzji. Czy każda z nich będzie dobra? Sprawdźcie, gdzie zaprowadzą Was wasze wybory. Zakończenie może być jednak pewnym zakończeniem, gdyż w tej książce znajdziecie nie jeden, a kilka finałów!

Sama historia jest bardzo ciekawa, choć przyznam, że zdecydowanie wolałabym, aby Kuba nie szukał samotnie w kanałach drobiazgu, który wpadłby mu to studzienki 😉. Nie da się jednak ukryć, że opowieść napisana jest przyjemnym językiem, a ilustracje, które jej towarzyszą dobrze ją dopełniają. To, czego mi tu zabrakło, to zakończenie, które nie byłoby do końca pozytywne. W końcu w życiu bywa tak, że coś zgubimy i nic nie da się zrobić, po prostu trzeba się z tym faktem pogodzić. Myślę, że zapoznanie dzieci z takim scenariuszem, oczywiście z należytym wsparciem bohaterów, byłoby cennym wstępem do rozmowy. Tu każda historia kończy się dobrze. I w tym też nie ma nic złego! A jednak chciałabym, by na te kilka pozytywnych finałów znalazł się jeden z nieco trudniejszym, choć bardzo życiowym przesłaniem. Pragnę jednak podkreślić, że ten drobny mankament zupełnie nie wpłynął na nasz odbiór całości. Kuba w ogóle tego niedostatku nie zauważył. Był zafascynowany przygodą Antka, a sama konstrukcja książki spotkała się z jego ogromną aprobatą. Ostatnio książki paragrafowe są jego ulubionymi i chętnie po nie sięga. Tym bardziej cieszę się, że ta seria Izabeli Michty będzie kontynuowana i mam nadzieję, że już wkrótce pokażemy Wam świąteczny tytuł z cyklu „Czytam i decyduję”.

A tymczasem polecam książkę „Przygoda w kanałach” wszystkim dzieciom od 6. roku życia.